dnd, d&d dungeons and dragons
 
U PUSZCZYKA strona Zbyszka Sołtysińskiego
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Strona Główna Artykuły Download Forum Linki Kategorie Newsów
 
isa, dnd.rpg.info.pl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Ostatnie Artykuły
Józef Malkiewicz


Obrazki z przeszłości
Zbrachlin
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Wątki na Forum
Najnowsze Tematy
mnvttpu
Plumpers Boobs!Only ...
Lathered charge det...
Atmospherically prom...
Lathered raves aste...
Najciekawsze Tematy
mnvttpu [0]
Plumpers Boobs!On... [0]
Lathered charge ... [0]
Atmospherically p... [0]
Lathered raves a... [0]
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Użytkowników Online
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 861
Najnowszy Użytkownik: Adam Michalski WAPP
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Czasami było inaczej
„Jedyny człowiek w niemieckim mundurze, jakiego spotkałem” – mówił o Wilhelmie Hosenfeldzie polski pianista żydowskiego pochodzenia Władysław Szpilman. Czasami na oceanie zła znajdzie się samotna wyspa dobra.

Okres II wojny światowej i okupacji niemieckiej pozwolił poznać Niemców jako okrutnych oprawców pozbawionych ludzkich uczuć, ale wśród nich znaleźli się jednak i tacy, którzy zachowali sumienie i miłosierdzie. Wilhem Hosenfeld urodził się w 1895 roku w Mackezell. W czasie I wojny światowej służył w niemieckiej piechocie. Po jej zakończeniu został nauczycielem. W 1920 roku ożenił się z Annemarie Krummacher. Owocem ich związku było pięcioro dzieci. W czasie przemian w Niemczech i po dojściu Hitlera do władzy stał się zwolennikiem ideologii narodowosocjalistycznej. Hitlera uważał za geniusza wojennego, dopiero kiedy zobaczył do czego zdolni są jego rodacy, przejrzał na oczy.
„Nie chce mi się wierzyć, iż Hitler chce czegoś takiego, że są Niemcy, którzy wydają takie rozkazy. Jest tylko jedno wyjaśnienie, są oni chorzy, nienormalni albo są szaleńcami”.
Do Polski przybył we wrześniu 1939 roku, a jego zadaniem była budowa i uruchomienie obozu dla jeńców wojennych w Pabianicach. Jak mało który oficer traktował jeńców z szacunkiem. Robił wiele, aby życie w obozie nie było dla nich gehenną, pozwalał na odwiedziny krewnych, załatwiał wcześniejsze zwolnienia. Wstawił się kiedyś za Polakiem o nazwisku Cieciora, czego konsekwencją była przyjaźń z jego rodziną. Dzięki jego staraniom uwolniono aresztowanego Joachima Pruta. Z Pabianic został przeniesiony do Węgrowa, a następnie do Jadowa. W lipcu 1940 roku znalazł się w Warszawie, gdzie dyżurował w komendanturze miasta i zarządzał kompleksem sportowym. Kiedy doszły do niego wiadomości o losach Żydów z warszawskiego getta, napisał:
„Te bestie. Przez ten przerażający masowy mord na Żydach przegraliśmy tę wojnę. Ściągnęliśmy na siebie nieusuwalną hańbę, nieprzemijającą klątwę. Nie zasługujemy na łaskę, wszyscy jesteśmy współwinni. Wstydzę się wychodzić na miasto, każdy Polak ma prawo splunąć na nasz widok. Codziennie giną od strzałów niemieccy żołnierze, ale będzie jeszcze gorzej i nie mamy prawa narzekać z tego powodu. Nie zasłużyliśmy na nic innego”.
Wśród Polaków, których uratował Hosenfeld, był m.in. ks. Adam Cieciora, którego zatrudnił w Szkole Sportowej pod nazwiskiem Cichocki, Leon Warm, uciekinier z transportu do Treblinki, któremu również znalazł zatrudnienie, mężczyzna o nazwisku Koszela, którego uwolnił z transportu na miejsce egzekucji. Wśród ludzi, którzy zawdzięczają mu życie był Władysław Szpilman, kompozytor i pianista, którego Hosenfeld uratował od śmierci głodowej. Oprócz jedzenia przyniósł mu kołdrę na okres zimy i płaszcz.
W styczniu 1945 r. Hosenfeld dostał się do niewoli radzieckiej. Jeszcze w Warszawie jako jeniec natknął się na skrzypka Zygmunta Lednickiego i przez płot obozu zapytał go, czy zna Władysława Szpilmana. Na tym skończyła się ich rozmowa, ale Lednicki powiedział o wydarzeniu Szpilmanowi, który starał się później odnaleźć obóz, w którym przebywał Hosenfeld, ale nie był w stanie nic zrobić. W Mińsku odbył się proces Hosenfelda, a wyrok skazywał go na 25 lat niewoli. W lipcu 1947 roku Hosenfeld doznał pierwszego wylewu krwi do mózgu, co spowodował prawostronny paraliż i zaburzenia mowy. Drugi wylew nastąpił we wrześniu 1948 roku. Zmarł w wieku 57 lat 13 sierpnia 1952 roku i pochowano go na przyobozowym cmentarzu.
Jeszcze w 1946 roku córka Jorinde list od niego, w którym pisał: „Jeszcze w tym roku chcę być z Wami. Cóż to będzie za szczęście. Wstanę wcześnie rano, zaparzę dla Was kawę, zrobię kanapki i wyślę Was w drogę, a kochanej matce pozwolimy jeszcze pospać. Przez lata wojny miałem dość zmartwień i pracy”. Jednak marzenia Wilhelma Hosenfelda nigdy nie miały się spełnić.
Źródła: Film „Dzięki niemu żyjemy”; „Staram się ratować każdego”. Życie niemieckiego oficera w listach i dziennikach, wyd. Rytm 2007.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
I to się zdarza
Pewnie nikomu nie są obce historie o mydle prof. Rudolfa Spannera produkowanym w czasie II wojny światowej z ludzkiego tłuszczu albo abażurach z ludzkiej skóry wykonanych na polecenie Ilzy Koch, żony naczelnika obozu w Buchenwaldzie, Carla Kocha, ale jest jeszcze coś, niezwiązanego zupełnie z okresem II wojny i wyczynami nazistów. Są to książki oprawne w ludzką skórę.

Abażury z ludzkiej skóry, miski z ludzkich czaszek i inne przedmioty wykonywał amerykański seryjny morderca Ed Gein, aresztowany w 1957 roku. I nie jest to wątek z horroru, tylko fakt. Na pomysł nakręcenia filmu o księdze oprawnej w ludzką skórę narodził się w głowie scenarzysty i reżysera Sama Raimiego. W jego filmie „Martwe zło” pojawia się księga „Necronomicon” – „Księga Zmarłych”, której oprawę stanowi ludzka skóra. Księga Zmarłych pojawia się również w powieści Stephena Kinga „Oczy smoka” i m.in. w komiksach z serii „Heavy Metal”, a nawet w komedii „Hokus Pokus”. Jednak w światowych zbiorach bibliotecznych istnieją w rzeczywistości księgi oprawne w ludzką skórę. Na świecie zarejestrowanych jest obecnie 50 takich ksiąg. W 18 przypadkach stwierdzono ich autentyczność. Większość z nich nie jest nawet w całości pokryta ludzką skórą, ale ma oprawione w ten sposób rogi i grzbiet. Wyglądają na pierwszy rzut oka jak zwykłe, stare książki. Aby mieć całkowitą pewność, czy oprawa jest rzeczywiści zrobiona z ludzkiej skóry, pobiera się jej fragment i przeprowadza badania białka.
Tylko w niektórych przypadkach wiadomo od kogo pochodzi skóra na oprawę. William Burke, seryjny morderca z Edynbrga, pozwolił wykonać swoją pośmiertną maskę i oprawę książki. Skórę 18-letniego Johna Horwooda, powieszonego w 1821 roku za zabójstwo Elizy Bolsum, użyto do oprawy innej książki. W skórę 28-letniej Mary Lynch z Filadelfii oprawiona jest kolejna książka. Kobieta zmarła w szpitalu w 1869 roku i nie była skazaną przestępczynią. Po jej śmierci doktor John Stockton Hough pobrał z jej uda fragment skóry i użył do oprawy trzech książek medycznych z jego prywatnej kolekcji. Książki oprawne w skórę Mary Lynch znajdują się w Mütter Museum w Filadelfii. Oprawę z ludzkiej skóry ma również kilka egzemplarzy tomików poezji byłej niewolnicy, a jednocześnie poetki z XVIII wieku Phillis Wheatley z USA, chociaż tomiki zostały oprawione w ludzką skórę około 150 lat później na zlecenie George’a Hartmanna. Dwa egzemplarze można zobaczyć w muzeach w Cincinatti. Większość dawców skór jest jednak nieznana. Czy któryś z nich wyraził zgodę na oprawę książek we własną skórę? Dla naukowców i medyków nie było wielkim problemem moralnym pobranie skóry lub innych części ciała do badań lub na inny użytek. Ciała zmarłych były wykorzystywane jako obiekty ćwiczeń dla przyszłych lekarzy lub eksponaty w muzeum. Zwłoki były często wykradane z grobów przez tzw. hieny cmentarne i sprzedawane uczelniom, a samotne osoby, które umierały w szpitalach, zostawały tam jako pomoc dydaktyczna. James Allen, amerykański przestępca, który zmarł w 1837 roku, pozwolił, aby napisane przez niego wspomnienia oprawić w jego skórę. Co ciekawe, książka miała później trafić do jednej z jego ofiar. Obecnie książka znajduje się w zbiorach biblioteki Boston Athenaeum. Oprawiona w ludzką skórę około 1865 roku jest również książka o kobiecym dziewictwie S. Pinaeusa.
Większość takich książek powstała w XIX w., ale podobno już Krzysztof Kolumb miał otrzymać prezent w postaci księgi oprawionej w skórę wodza Maurów, która później okazała się skórą świni. Wiele ksiąg oprawnych w ludzką skórę powstało w czasie rewolucji francuskiej. Podobno w paryskim Muzeum Carnavalet znajduje się kopia konstytucji francuskiej również oprawiona w ludzką skórę. Ludzie mają czasami zaskakujące, a nawet przerażające pomysły.
Źródło: BBC, YouTube/AskAMortician, anthropodermicbooks.org
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Znak nowych czasów?
Pod koniec lipca do Kanady wybiera się papież Franciszek, ale nie będzie to typowa wizyta duszpasterska. Papież jedzie tam, aby przeprosić, aby posypać głowę popiołem, przed rdzennymi mieszkańcami tego kraju i pewnie poprosi ich o wybaczenie. Tylko czego? W ostatnich latach nagłośnione zostały wystarczająco mocno działania rządu kanadyjskiego i współpracującego z nim Kościoła, mające na celu wykształcenie w najmłodszych „Indianach” ducha białego człowieka. Polegało to na odbieraniu dzieci prawowitym rodzicom, nawet dwuletnich, i umieszczaniu ich w ośrodkach rezydencjalnych, gdzie miały wykształcić się na białego duchem człowieka. Powinno to się nazwać po imieniu jako akcję wynaradawiania. Tej przymusowej reedukacji poddano około 150 tysięcy dzieci, które umieszczono w specjalnie dla nich przeznaczonych internatach. Stosowane środki wychowawcze były surowe. Za niesubordynację groziła kara cielesna, czasami do krwi. Dziećmi „opiekowali się” duchowni. Z całej liczby dzieci osadzonych w ośrodkach 7 tysięcy zmarło z głodu, z powodu chorób spowodowanych złymi warunkami sanitarnymi, a pewnie również w wyniku bicia. Prochy ich spoczywają w zbiorowych dołach, bo nie można nazwać mogiłą miejsca nieoznaczonego w żaden sposób. Ostatni taki ośrodek w Kanadzie zamknięto dopiero w 1997 roku.
Z jednej strony należy docenić gest papieża Franciszka, który odważył się rozmawiać o rzeczach tak trudnych dla Kościoła, kiedy sam jest w nie najlepszym stanie zdrowia. Ciekawe, czy zdecydowałby się na tę specjalną wizytę, gdyby nie było wokół sprawy tyle rozgłosu. Tego nie da się już dłużej ukrywać. „Potępiam również ucisk fizyczny, kulturowy i religijny, i wszystko, co w jakikolwiek sposób pozbawiłoby was lub jakąkolwiek grupę tego, co słusznie należy do was” – mówił do rdzennych mieszkańców Kanady Jan Paweł II w 1984 r., a wiedział już wtedy dobrze o efektach działalności, również o ofiarach, kanadyjskich ośrodków dla dzieci indiańskich. Papież nie przyjął tymi słowami odpowiedzialności Kościoła za śmierć tych 7 tysięcy dzieci i współudział w akcji wynaradawiania pozostałych. Czy dziś akt przyznania się do winy, słowa przeprosin wystarczą, aby zabliźnić rany wyrządzone wcześniej przez ludzi wyznających chrystusową miłość bliźniego?
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Mikołaj Rej, jaki był
„Prawo jest jak pajęczyna, bąk się przebije, a na muchę wina" pisał Mikołaj Rej, co świadczyć mogłoby o jego szacunku do sprawiedliwości i ten sam XVI wieczny pisarz uznawany jest za prekursora użycia polszczyzny w literaturze. Mikołaj Rej wielkim poetą był swoich czasów, ale też pieniaczem i ksenofobem, o czym nie wspomina się, przedstawiając poetę. A on był taki, jak cała reszta stanu szlacheckiego w okresie złotego wieku w Polsce.

Mikołaj Rej z Nagłowic przeszedł do historii jako ten, który wprowadził język polski do literatury. Uchodzi też za wielkiego moralistę i człowieka zaangażowanego w nurt naprawy ustroju i obyczajów politycznych Rzeczpospolitej. Znane jest również drugie oblicze poety jako nieprzejednanego wroga katolicyzmu, za co duchowieństwo nazywało go rozwiązłym szatanem albo smokiem z Okszy. Znany jest również z wielu procesów sądowych z sąsiadami, zajazdów. Jak na Polaka, szlachcica z tamtych czasów skłonny był często do rubasznych wypowiedzi, co znaleźć można w jego twórczości.
Urodził się w Żurawnie koło Halicza. Jego rodzice należeli do średniozamożnej szlachty i pragnęli zapewnić potomkowi jak najlepsze wykształcenie, ale Mikołaj nie przejawiał wielkiej skłonności do nauki. Pobierał nauki w Skalbmierzu i Lwowie. Trafił nawet do Akademii Krakowskiej, gdzie uczył się przez rok. W późniejszym okresie przyznawał jednak, że dzięki pobytowi w Krakowie „poznał, co to dobre towarzystwo” i słabość tę przejawiał przez całe życie. Po powrocie do rodzinnego majątku rzucił się w wir rozrywek, które trudno uznać za specjalnie wyrafinowane. Najbardziej odpowiadało mu bowiem „strzelanie z puszki i katapulty do wron i jaskułów”, ewentualnie smarowanie psich ogonów smołą. Gdy dostał od rodziców materiał na elegancki płaszcz, pociął go na paski, które przywiązywał schwytanym ptakom. Cieszył się przy tym niepomiernie, gdy jego ofiary, fruwając z kolorowymi wstęgami, wzbudzały zainteresowanie całej okolicy. Ojciec oddał go wreszcie na dwór wojewody sandomierskiego Andrzeja Tęczyńskiego, by nabył trochę ogłady towarzyskiej. Tam młody Rej nagle zaczął się uczyć, chociaż nie była to systematyczna edukacja. Jednak praktycznie czytał wszystko, co wpadło mu w ręce, i został nawet sekretarzem magnata.
Pobyt na dworze wojewody zaowocował również wyrobieniem sobie poczucia wyższości wobec innych nacji, co chętnie podkreślali magnaci. Rej po tych przemianach potrafił pisać, że Włosi bywają chytrzy, Czesi „chodzą jak pawie”, Niemcy są hardzi, chociaż w rzeczywistości „rozum wraz z roztropnością pozostawili daleko w lesie”, Wołosi byli „chłopami sprośnymi”, Tatarzy „psom podobni”, Szwedzi i Duńczycy byli „ludźmi nikczemnymi i plugawymi”, a Moskale „ledwie sami czasem, co mówili, rozumieli”. W przyszłości wielokrotnie krytykował ustrój i obyczaje polityczne Rzeczpospolitej, lecz pozostał wiernym wyznawcą megalomanii narodowej. Jego zdaniem „Polak poćciwy” był uosobieniem wszelkich cnót, których brakowało innym narodom.
„Polacy nie gęsi, iż swój język mają” pisał Mikołaj Rej, ale to nie on jest prekursorem używania polszczyzny w literaturze. Już wcześniej używał jej Biernat z Lublina, a także Marcin Bielski. Rej pisał po polsku z czysto praktycznych powodów. Szlachta tej epoki słabo posługiwała się bowiem łaciną, więc łatwiej było do niej dotrzeć z utworami w języku polskim.
Mikołaj Rej ożenił się ze stryjeczną wnuczką arcybiskupa gnieźnieńskiego i prymasa Polski, Andrzeja Boryszewskiego. Wraz z żoną odziedziczył po nim znaczne posiadłości, jednak gdyby Boryszewski wiedział, jaki użytek zrobi z tego Rej, to z pewnością wykluczyłby go z prawa dziedziczenia. Na dworze hetmana Mikołaja Sieniawskiego Rej zetknął się z protestantyzmem. Przeszedł na luteranizm, a następnie na kalwinizm. Zapalił się bardzo do nowoprzyjętego wyznania, któremu oddał się całym sercem i umysłem. Kalwinizm propagował w swoich utworach. Nawet w sądach występował w sprawach z nim związanych. W 1549 roku bronił przed sądem byłego księdza, Walentego z Chrzczonowa, który przeszedł na protestantyzm i założył rodzinę. Bronił też przed sądem Mikołaja Oleśnickiego z Pińczowa, który wydalił ze swoich dóbr paulinów i skonfiskował ich majątek. W 1564 roku wystąpił w obronie Erazma Otwinowskiego oskarżonego o świętokradztwo. Sprawa była głośna w całym kraju, bowiem Otwinowski w Boże Ciało 1564 roku wyrwał kapłanowi prowadzącemu procesję monstrancję, rzucił ją na ziemię i podeptał, wypowiadając przy tym słowa: „Bóg jest w niebie, a więc nie ma go w chlebie, nie ma w twej puszce”.
Od 1560 roku Mikołaj Rej sam zamknął przynajmniej siedem kościołów katolickich w należących do niego miejscowościach. Przy okazji zamykania kościołów dochodziło do profanacji i rabunków, przy których i Rej się wzbogacił. Był wyznawcą zasady, że jego poddani powinni wyznawać tę samą religię co on, a wszelką zależność od Rzymu uznawał za zabobon. Nie chciał płacić dziesięciny i namawiał do tego także innych ziemian. Duchowieństwo traktowało go z tego powodu jako wyjątkowej kategorii heretyka i nazywało szatanem lub smokiem z Okszy. Mikołaj Rej nagłaśniał swoje spory z Kościołem i znajdował wielu naśladowców.
Rej uwielbiał się procesować również w sprawach prywatnych. Był wyjątkowym pieniaczem. Występował jako strona w około pięciuset procesach. Rozprawy dotyczyły głównie finansów, a przed trybunałami Rej pojawiał się jako pozwany i powód, spadkobierca i wierzyciel, a także jako dłużnik. Przed sąd trafiały również sprawy o niepłacenie dziesięcin czy znieważenie innych ziemian lub duchownych katolickich. Również swojego teścia Rej pozwał o zwrot pożyczonej książki, ale były też sprawy o rozgraniczenie dóbr, groble, pszczoły, wycinanie lasów czy o zabór zboża rosnącego na polach. Procesował się ze wszystkimi swoimi sąsiadami, a jeden z dłuższych sporów toczył z sąsiadem, któremu zabrał zboże ze wspólnego młyna, zaorał miedzę i na dodatek wyłowił ryby ze stawu, do którego obaj mieli prawa własności. Poszkodowany, mimo że sędzia, odwzajemniał się w podobny sposób. Takie to było życie i prawo w okresie świetności Rzeczpospolitej. Ciekawa jest również sprawa bezdzietnych Marii i Pawła Bystramów, od których Rej uzyskał dwie wsie. Pominięto przy tym bliższych krewnych małżonków. W 1556 roku krewni Bystrama dokonali zajazdu dworu Reja, rabując przejęte przez niego wyposażenie i inwentarz. Sprawa trafiła do sądu, a Rej mimo że bezprawnie wszedł w posiadanie dóbr, wyliczył swoje straty, a było to: 37 naczyń srebrnych, 150 sztuk bydła i trzody, 200 fasek masła, 60 połci słoniny i 60 kóp sera. Posługiwał się też w swoich działaniach zasadą faktów dokonanych. Nie wahał się przed niszczeniem kopców granicznych czy zajazdami, by tylko postawić na swoim. Znał się na prawie i wiedział jak z niego korzystać, ale wyroki nie zawsze były dla niego korzystne. Po przegranym procesie z możniejszym sąsiadem Rej napisał: Patrz, jako sprawiedliwość zawikłaną mamy, że nigdzie takiej nie masz, sami wyznawamy. Cóż, gdychmy z dawna taką napisali sobie: możny się z niej wybije, chudy się zaskrobie.
Źródło:
1. Koper Sławomir, Szokujące tajemnice autorów lektur szkolnych, Fronda 2022.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
III wojna światowa
Już ponad trzy miesiące trwa agresja rosyjska na Ukrainę. Giną ludzie z jednej i z drugiej strony. Nie można litować się tylko nad losem Ukraińców, bo w końcu Rosjanie to też istnienia, które kończą się przez chore ambicje swego wodza. Giną ludzie! Cierpią cywile i wojskowi. Wojna zebrała obfite żniwo wśród dzieci, które dopiero co zaczęły poznawać świat. Gdzież jest Bóg, który na to wszystko pozwala. Nic przecież nie dzieje się na świecie bez jego woli. Jest to wojna nie tylko Ukrainy z Rosją, ale większości świata z Rosją rękoma Ukraińców. Tak, to jest już trzecia wojna światowa, po której świat znów będzie inny. Ludzie będą znowu mówić, nigdy więcej wojny, ale pewnie nie uchroni to naszego świata przed wybuchem kiedyś tam kolejnej. Musiałby zmienić się ludzka mentalność, żeby na ziemi nie zaistniał już nigdy koszmar wojny. Trzeba wreszcie zauważyć, że mimo różnych języków, narodowości, kolorów skóry, religii, wszyscy jesteśmy ludźmi takimi samymi. Jezus uczył miłości bliźniego, buddyzm uczy nie zadawania cierpienia, islam też wzywa do miłości bliźniego – „Nigdy nie osiągniecie prawdziwej pobożności, dopóki nie będziecie rozdawać z tego, co kochacie. Cokolwiek rozdacie, Bóg wie o tym doskonale!” (Koran 3:92); a także: „Nie odwracaj z pogardą twarzy od ludzi! Nie chodź po ziemi zadufany w sobie!”. Dlaczego więc ludzie mordują się nawzajem? Potrzeba chyba nowej religii, której istotą będzie człowiek albo nawet życie, które trzeba szanować. Trzeba świata bez granic, bez różnic, w którym każda istota żywa jest tak samo ważna. Żydzi mówią: zabijając jednego człowieka, zabijasz cały świat. Istotą tego świata jest życie, zjawisko fizyko-chemiczne, subtelne, delikatne, które trzeba szanować, bo jest wyjątkowe we wszechświecie.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Pozytywne myślenie czyni cuda
A nadzieja na lepszą przyszłość działa jeszcze skuteczniej. W dość makabrycznym eksperymencie udowodnił to w 1950 roku profesor Curt Richter, badając jak długo wytrzymają szczury w wodzie zanim w niej utoną. Dwanaście szczurów włożył do dwunastu słoików i zalał wodą. Zwierzęta nie mogły się wspiąć po gładkich ścianach słoika i nie mogły z niego wyskoczyć. Szczury poddawały się średnio po około piętnastu minutach.
To był wstęp do dalszej części eksperymentów. W drugim etapie najpierw wrzucano szczury do słojów z wodą i przetrzymywano je tam do czasu tuż przed śmiercią z wyczerpania. Kiedy zwierzęta zaczęły wykazywać objawy osłabienia, wyciągano je ze słojów, osuszono, nakarmiono i pozwolono odpocząć przez pewien czas. Następnie te same szczury znów wrzucono do słoików z wodą. Zwierzęta nauczone poprzednim doświadczeniem, spodziewały się zapewne, że ktoś je znowu wyciągnie ze słoików i czekały na to i na pewno nie przez średnio piętnaście minut. Potrafiły przetrwać w słoiku z wodą nawet sześćdziesiąt godzin. Trudno w to uwierzyć, a był nawet taki szczur, który utonął dopiero po osiemdziesiątej pierwszej godzinie. Czy szczury mogły mieć rzeczywiście nadzieję na przetrwanie? Czy wiara w przetrwanie dało im tyle sił, aby przeżyć około 240 razy dłużej? Czymże w takim razie jest nadzieja? Jedną ze składowych instynktu przetrwania? Trzeba bowiem wierzyć w lepszą przyszłość, aby w nią brnąć. Tak jest i u ludzi. Nadzieja i wiara w przyszłość prowadzi nas do przodu, każe pracować, walczyć, wysilać się, przedzierać się przez zasieki życiowe, które stawiają nam idący w tym samym kierunku. Jeśli nie zawalczysz jednak o swoje miejsce, nawet jeśli miałbyś najbardziej szczytne nadzieje, spoczniesz tam, gdzie zacząłeś. Pamiętaj jednak, że to nadzieja nadaje ochotę do walki o swoją przyszłość, a więc walcz póki czas po temu.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
O tym też trzeba wiedzieć
W spadku po Niemcach władze oswobodzonej po drugiej wojnie światowej Polski przejęły podobóz Koncetration Lager Auschwitz w Świętochłowicach Zgodzie nazywany przez jego twórców Koncentration Lager Eintrachthütte, w którym za czasów niemieckich zginęło kilkaset osób. 1200 więźniów zostało ewakuowanych przez troskliwych Niemców w grudniu 1944 roku. W styczniu 1945 roku do obozu wkroczyła Armia Czerwona. Obóz nie przedstawiał żadnej wartości materialnej, więc Rosjanie szybko przekazali go władzom polskim. O tego momentu zaczęła się niechlubna polska historia obozu. Obozem kierowali początkowo we dwójkę Aleksy Krut i Salomon Morel, znany funkcjonariusz aparatu bezpieczeństwa PRL, oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości. Od czerwca 1945 roku obozem kierował już samodzielnie Morel. Początkowo przebywali w nim jeńcy wojenni podlegający Rosjanom, potem członkowie organizacji nazistowskich, Hitlerjugend, NSDAP. W późniejszym czasie obóz przeznaczony był głównie dla volksdeutchów, ale trafiali tam również Polacy, w tym kilku członków AK i NSZ, Ślązacy, Żydzi, Ukraińcy a nawet Rumuni. Do obozu trafiały nawet dzieci. Przez obóz, w czasie kiedy podlegał urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego, przeszło około 6 tysięcy osób, a liczba śmiertelnych ofiar szacowana jest na 2 tysiące. Część więźniów wysyłana była do pracy w okolicznych kopalniach i hutach. W obozie panował głód, szerzyły się choroby. Paczki, które przysyłały rodziny uwięzionych były często rozkradane przez funkcjonariuszy. Epidemia tyfusu, która opanowała obóz, w szczytowej fazie zbierała żniwo nawet 38 ofiar dziennie. Za dopuszczenie do rozwoju epidemii Morel został ukarany trzydniowym aresztem i zmniejszeniem pensji o 50%. Więźniów spotykały dość dotkliwe represje, szczególnie tych z baraku nr 7, podejrzanych o przynależność do NSDAP i innych organizacji nazistowskich. W katowaniu uczestniczył osobiście Morel, który swoje ofiary informował, że jest Żydem i był więźniem obozu w Oświęcimiu, co wcale nie było zgodne z prawdą. Kierowało nim pragnienie zemsty jak mówił. Trudno określić liczbę więźniów, którzy zostali zastrzeleni podczas próby ucieczki lub zakatowana przez funkcjonariuszy obozu. Więźniowie popełniali też samobójstwa, rzucając się na druty pod napięciem lub wieszając się.
Po wizycie komisji w październiku i listopadzie 1945 obóz został zlikwidowany w listopadzie 1945 roku.
Czy zemsta jest koniecznym warunkiem pocieszenia za wyrządzone krzywdy? Jestem Polakiem i trudno mi jest słuchać podobnych historii, ale i z taką historią trzeba się zapoznać i przyjąć do świadomości, że też nam się coś takiego ohydnego zdarzyło po to, aby nie zdarzyło się nigdy.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Wulgaryzmy polskie
Moja duma narodowa czuje się dotknięta, kiedy słyszę, że nasz chyba najmocniejszy i najbardziej krwisty wulgaryzm pochodzi od łacińskiego słowa curvus, co oznacza zakrzywiony, zgięty, ale też spróchniały i fałszywy. W jakim sensie znaczenie popularnego w polskim języku ulicznym słowa kurwa miało by korespondować z czymś zakrzywionym albo fałszywych. Może w sensie zboczenia z przyjętej społecznie drogi życiowej kobiety, co mogłoby w skrócie oznaczać niepielęgnowanie cnót niewieścich. Pochodzenie jednak tego słowa jest zgoła inne. Otóż należy przyjrzeć się staropolskiemu stadku drobiu, w którym kur miał swoje kurewki. Nasi przodkowie przenieśli później to na stosunki we własnym stadzie i tak mamy dziś chyba jeden z najbardziej dla nas charakterystycznych elementów kulturowych. Zastanawiam się też czasami dlatego słowo chuj, oznaczające penisa tak dobrze zadomowiło się w naszym słownictwie. Słowo istniało już w czasach prasłowiańskich i oznaczało cierń albo kolec. Jak to znaczenie przeszło później na penisa nie potrafię dociec. Dla określenia męskiego członka stosowane było też słowo kuś czego dowodem jest fraszka Jana Andrzeja Morsztyna „Nadgrobek kusiowi”, z której cytat brzmi „Kuś umarł, kpy w sieroctwie”. Dziwne skojarzenia mieli nasi przodkowie. Nawet knura, który był wykorzystywany w celach rozrodczych w starodawnej Polsce nazywano chujcem. Co prawda dla knura wykorzystywane były też nazwy kiernoz i kierda. To ostanie jest nawet rzadko używane teraz, kiedy chcemy kogoś przedstawić jednym słowem w mało pozytywnym świetle. Czasami stosowane jest też słowo kiep, którego również wspomina Morsztyn w swojej fraszce. Otóż kiep to dawnymi czasy nic innego jak srom kobiecy, a w przenośni oznacza także kobietę. Wacław Potocki jest autorem słów – „między kolany u niewiasty kiep”. Później tak nazywano mężczyznę zniewieściałego, zachowującego się nie po męsku. Dalej słowo przybrało znaczenie głupi albo łatwy do oszukania i zrodziły się czasowniki kpić, okpić. Ktoś ponosi sromotną klęskę albo okrył się sromotą to znaczy przegrał w hańbiący sposób albo okrył się hańbą. Dlaczego jednak srom, oznaczający zewnętrzną część żeńskich organów płciowych, kojarzył się tu z hańbą lub niesławą. Wydaje się dlatego, że seks i miejsca intymne były dawnymi czasy uznawane za wstydliwe. Rodzime, słowiańskie korzenie ma słowo jebati. W języku polskim znane jest od XV w. w brzmieniu wyjebać. Jebać oznacza w pierwotnym znaczeniu uprawiać z kimś seks jako strona aktywna, ale w przeciągu wieków słowo nabrało wiele innych znaczeń jak: śmierdzieć, uderzać kogoś, rzucać czymś, mylić się. Zamiennie w znaczeniu uprawiać seks stosowane jest słowo ruchać się albo też dupczyć. Kolejnym naszym wulgaryzmem jest słowo pierdolić, które odnosi się w pierwszej kolejności do stosunku seksualnego, ale już w relacji wzajemnej obok jednostronnej. Słowo to zupełnie niedawno nabrało wulgarnego znaczenia. Ma ponoć pochodzić od słowa pierdoła, które ongiś oznaczało starego niedołęgę. Według innej teorii pochodzi od słowa pierdzieć, czyli puszczać bąki. Jeszcze w XVIII w. było całkiem przyzwoite, używane na salonach. W swoim liście z 1783 r. Józef Wybicki używa zwrotu: co ona pierdoli?, w znaczeniu jakież to niestworzone rzeczy ona opowiada. Słowo to podobnie jak poprzednie wpadło nam do ucha i stosujemy je bardzo często w znaczeniu: lekceważyć, mówić coś niedorzecznego, mylić się, ale można też komuś przypierdolić w znaczeniu uderzyć pięścią lub słowem. Pięknie brzmiące polskie słowo chędożyć jeszcze w XV i w XVI w. oznaczało upiększać, stroić ale porządkować. Później przybrało dodatkowego znaczenia, które oznaczało współżycie seksualne. Z kilku słów, które oznaczają tę czynność, słowo chędożyć nie jest używane współcześnie. Dlaczego? Nie ma języka bez słów wulgarnych. Wszędzie można je spotkać. Nasuwa się jednak pytanie dlaczego wszystkie one związane są sferą seksualną człowieka? Chyba dlatego, że stanowi ona bardzo ważny element naszej podświadomości.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Na wszelki wypadek
Nie będzie nas, gdy zginie las i wszystkie inne żywe istoty na ziemi. Ziemia zostanie jałową planetą. Może zostaną na niej jakieś priony albo wirusy, a z organizmów lepiej zorganizowanych szansę na przetrwanie mają jeszcze niesporczaki. Takie pierwouste dziwadła bezkręgowe długości około jednego milimetra, które żyją w środowisku wodnym lub wilgotnym. Charakteryzują się kształtem walcowatym, słabo wykształconą głową i czterema parami nieczłonowanych odnóży tułowiowych z pazurkami. Okrywa je delikatny oskórek. Bez wnikania w głębszą anatomię i fizjologię tych zwierząt trzeba zauważyć ich zdolność do kryptobiozy – stan wstrzymania czynności życiowych wywołany wystąpieniem złych warunków środowiska. Stan ten jest natychmiast przerywany, gdy warunki powrócą do stanu umożliwiającego przeżycie. Zdolność ta znakomicie zwiększa możliwości przetrwania tych zwierząt, ale to pewnie ze struktury białek i innych substancji budujących ciało niesporczaków wynika zdolność przetrwania ekstremalnych warunków. Potrafią przetrwać w temperaturze zbliżonej do zera absolutnego, a także w temperaturze dochodzącej do 150 stopni C powyżej zera. Przetrwają także promieniowanie jonizujące 1000 razy mocniejsze niż inne zwierzęta, ciśnienie 6000 atmosfer i wytrzymają bez wody nawet 100 lat. Przeżyją też w przestrzeni kosmicznej i w środowisku o bardzo wysokim stężeniu soli. Są bardzo odporne na urazy mechaniczne. Na myśl nasuwa się wniosek. Pan Bóg kiedy tworzył świat i przyszło mu do głowy stworzenie człowieka, pomyślał przy okazji, że musi stworzyć coś, czego człowiek nie zniszczy. I tak pewnie powstały niesporczaki.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Perspektywy
Minęła już połowa listopada, niedługo ten miesiąc się skończy. Zaczniemy całkiem na poważnie myśleć o nadchodzących świętach Bożego Narodzenia. A o czym będą myśleć ludzie na granicach Białorusi z Litwą, Polską i Łotwą. Ktoś może powiedzieć, że muzułmanie świąt Bożego Narodzenia nie obchodzą, ale trzeba wspomnieć, że obchodzimy my. W ten czas przyjmujemy pod swój dach zbłąkanych wędrowców, dajemy im ciepłą strawę, bo po to na stole wigilijnym jest zawsze jedno nakrycie więcej dla nich. Wychodzi jednak na to, że emigranci na granicy spędzą nasze święta, gdy my będziemy dzielić się serdecznościami w domowym cieple. Czy będzie można spędzić te święta bez wyrzutów sumienia, kiedy na granicy z zimna umierają ludzie? Czy już nie przestępstwem przeciwko ludzkości można by nazwać działania Białorusi Łukaszenki, która ściąga do siebie uciekinierów ze świata, obiecując transport i pomoc w przedostaniu się przez europejską granicę. Teraz kiedy granice są zamknięte ci ludzie umierają z zimna, głodu, braku opieki lekarskiej. W pasie nadgranicznym znajdowane są trupy, tych którzy nie dali rady przetrwać. Jak w takiej sytuacji ma zachować się nasze państwo, ba cała Europa? Ci imigranci uciekali do nas z nadzieją lepszego życia, a być może czeka ich śmierć na granicy. Akcja przerzucania mas imigrantów do Europy, prowadzona przez reżim Łukaszenki, jest traktowana przez wielu jako rodzaj wojny, która ma osłabić Europę. Wśród imigrantów może być wielu ludzi, którzy mogą okazać się być terrorystami, twierdzą inni. Taka sobie współczesna wojna prowadzona rękoma innych. To jest odwet Łukaszenki za światowe sankcje za fałszywe wybory, za ściganie opozycji. Często jednak mówi się, że obecna sytuacja na granicy może jednak przerodzić się wojnę na bagnety. My się bronimy, broni się Litwa i Estonia, świat cały przygląda się marznącym, umierającym na granicy ludziom i rozmawiają politycy o możliwości rozwiązania problemu, tylko problem nadal pozostaje, a Boże Narodzenie już blisko.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

Strona 3 z 31 < 1 2 3 4 5 6 > >>
dnd, d&d dungeons and dragons
 
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

trwa inicjalizacja, prosze czekac...