 | |  | | Użytkowników Online Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 861
Najnowszy Użytkownik: Adam Michalski WAPP
|
| |  | |  |
|
 | |  | | Władza osobista
A zawrzało w powiecie jak w piekielnym kotle. Bo tak można nazwać sytuację, kiedy ludzie przy władzy dopuszczają się już rękoczynów, aby rozwiązać kwestie sporne. Nie wiadomo czy był to raz długopisem, czy napad fizyczny z drugiej strony. Prasa podaje różne wersje. Ważne jest jak dowodzą zainteresowani, że oboje się bronili przed sobą wzajemnie Mawiają niektórzy, że najlepszą obroną jest atak, więc nie wiadomo, czy to atak , czy obrona, nie wiadomo, gdzie jest prawda Tylko walczący tak zajęci byli sobą, że nie zauważyli, że mają tak liczną widownię i jak się wzajemnie dyskredytują. Społeczeństwo wydało werdykt w sprawie. Może czas zejść ze sceny, choćby na opanowanie emocji. Nie popuści jednak nikt. Ale tak to jest, kiedy posiadaną władzę uważa się za dobro osobiste.
|
| |  | |  |
 | |  | | Przesada!?
Do prasy doszły wnioski z ostatniej kontroli nikowskiej w mieście, a żaden radny do tej pory oczu swoich tym widokiem nie nacieszył. No bo jak się tu nie cieszyć z totalnej porażki władz opiewającej na sumę prawie czterech i pół miliona złotych. Cieszyć się, czy płakać z rozpaczy nad niefrasobliwością decydentów, bo jak wynika z raportu, to wszystko jest winą niedopatrzeń i braku kontroli nad tym, co się w gminie dzieje w gospodarce ściekowej. Ponoć komisja do oszacowania danych wzięła błędne dane wyjściowe odnoszące się do ilości zużytej wody, bo ludzie podlewają ogródki, piją wodę a sikać mogą nie do instalacji sanitarnych tylko na pole i w tym jest sedno sprawy. I właśnie te cztery i pół miliona złotych jest utopione gdzieś w poza systemowym przepływie wód. A tak na dodatek biorąc pod uwagę fakt, że według wcześniejszych danych, czterdzieści procent pobranej z ujęć wody, gdzieś ginie w sieci, to gdzie tu można mówić o jakiś stratach. Przy takim obrocie sprawy można wykazać jeszcze zyski, które też nie wiadomo skąd się biorą. Co tam rozmyślać, nikowcy swoje, a racja i tak po naszej stronie.
|
| |  | |  |
 | |  | | Przedstawienie, jakiego nie było
I po co w Aleksandrowie centrum kultury, przedstawienia, muzyka i śpiew. Takiego widowiska, jakie ma miejsce w ostatnim czasie nie miał Aleksandrów od lat. Na powiatowej scenie toczy się przeciekawa intryga polityczna na kanwie lokalnych porachunków i walki o władzę. Niejeden dramaturg nie wymyśliłby tego, co się tutaj dzieje. Krew się nie leje i trup nie pada gęsto, ale emocje sięgają zenitu, a pomysłowość w wymyślaniu narzędzi powalenia przeciwnika wręcz genialna. Alfred Hitchcock skomentowałby to tak: przedstawienie powinno zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć. Poza tym kilka suspensów i zwrotów akcji, i świetne przedstawienie gotowe. Tylko warto zauważyć, że tu wszystko dzieje się na poważnie.
|
| |  | |  |
 | |  | | Czwarta władza
Jeśli zasadniczy trójpodział władzy wyróżnia władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, to w obecnej sytuacji jaka zapanowała chociażby w Aleksandrowie należało by wyróżnić czwartą kategorię, a mianowicie media, tu w szczególności lokalną prasę. A jak można się przekonać, to ta władza może, stanowczo dużo może. W gestii jej jest oskarżanie, sugerowanie winy i nawet ferowanie wyroku, innymi słowy skazanie, a jednocześnie omijanie tematów i osób niewygodnych, o których świat nie powinien wiedzieć, choć mają dużo do zrobienia i powiedzenia. Jakie to szczęście, że poczynania tej siły nie mają prawnej mocy sprawczej. Oj to by się dopiero działo. Zapewne co druga osoba publiczna, najpewniej z opcji niewygodnej, odbywałaby już karę więzienia. A podobno podstawową zasadą dziennikarstwa jest obiektywizm.
|
| |  | |  |
 | |  | | Ten pierwszy raz
A likwidować chcą przedszkole, a ludzie pójdą na bruk, a i dzieci nie będzie gdzie zostawiać. Larum na miasto całe. Co to będzie, co to będzie, kiedy burmistrz wraz z radnymi zlikwiduje przedszkole na ulicy Limanowskiego? I już niedługo obwołano by wspomnianych wrogami ludu pewnie numer jeden, gdyby nie fakt, że radni mówią "niech Bóg broni burmistrza przed takim posunięciem" a burmistrz przestrzega radnych, że nie tędy droga, aby w likwidacji szukać oszczędności w miejskich wydatkach. Nikt więc nie chce likwidacji, może za wyjątkiem tych, którzy podgrzewają atmosferę wokół zamiarów przekształcenia przedszkola w niepubliczne, co pozwoliłoby zaoszczędzić znaczne sumy w mieście przez pierwsze dwa lata funkcjonowania i nawet potem, choć znacznie mniejsze. A nawet wydatki rodziców za pobyt dzieci w placówce byłby niższe w ciągu tych dwóch lat. Załoga przedszkola też bez zmian. Za starym powiedzeniem cytując: wilk cały i nawet jeszcze owca przybyła. I ten diabeł przemian nie jest taki straszny, aby larum w gminie wszczynać, odsądzać rządzących od czci i wiary, jakby to była przynajmniej jakaś "rzeź niewiniątek". Ale trzeba zrozumieć tę bojaźń i trwogę, bo pierwsze to takie przekształcenie w gminie. A morał tu taki, od pokoleń żywy, że za pierwszym razem w każdej aktywności człowiek czuje tylko lęki i trudności
|
| |  | |  |
 | |  | | Autorytet
A nie było to wczoraj, ani miesiąc temu. Na spotkaniu komisji rady miejskiej w mieścinie maleńkiej, no bo przecież nie w Aleksandrowie Kujawskim było gorąco. Gorącz ta głównie na skutek dyskusji wynikła na temat dzierżawy obiektu. Głosy były nie wydzierżawiać, ale jak tu nie wydzierżawić, kiedy część obiektu własnością dzierżawcy, a połowa tylko dzierżawiona. A granica podziału nieruchomości przez środek sklepu przebiega. I dyskutują radni i już trzecia kawa wypita, i biega naczelnik wydziału gruntów z linijką i przekonuje, ktoś tam nawet w nosie grzebie. Impas. Na to wszystko wstaje wiceprzewodniczący, okiem władczym po wszystkich przebiega i cisza nastaje. No to państwo radni, zwraca się do zebranych, dwa wyjścia tylko mamy, damy albo nie damy. Na to wszyscy dyskutanci spojrzawszy po sobie wzajemnie w uznaniu zapewne salomonowej wypowiedzi kolegi ogłosili przerwę na papierosa.
|
| |  | |  |
 | |  | | Co gorsze?
Ostatnimi czasy dwukrotnie spotkałem się ze strony moich kolegów radnych z zarzutem wygadywania głupot. Sprawa dotyczyła ograniczenia dotacji na bieżące wydatki stowarzyszeń parających się sportem w mieście. Takie posunięcie według mnie jest niczym innym jak dożynaniem lokalnego sportu kwalifikowanego . Niby zaoszczędzone w ten sposób środki przeznaczono na remont stadionu, ale nikt nie pomyślał, że kadra będzie grała w łatanych kostiumach. Powiedziano: niech idą do marszałka po pieniądze. Tylko, że ten wspomaga działalność sekcji młodzieżowych, na kadrę Orląt choćby, dziś reprezentującą nasze miasto pieniędzy nie ma. Na jednym z ostatnich spotkań pewien radny wcześniej głosujący za ograniczeniem dotacji powiedział: jak to się mogło stać, że zabraliśmy im te pieniądze? To było totalne zaskoczenie, przecież Boże Narodzenie, kiedy wszystko stworzenie mówi ludzkim głosem minęło już dawno. Zastanawiam się teraz, co jest gorsze, głupoty opowiadać, czy głupoty wyczyniać?
|
| |  | |  |
|
 | |  | | Logowanie
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| |  | |  |
trwa inicjalizacja, prosze czekac...
|