dnd, d&d dungeons and dragons
 
U PUSZCZYKA strona Zbyszka Sołtysińskiego
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Strona Główna Artykuły Download Forum Linki Kategorie Newsów
 
isa, dnd.rpg.info.pl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj


 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Ostatnie Artykuły
Józef Malkiewicz


Obrazki z przeszłości
Zbrachlin
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Wątki na Forum
Najnowsze Tematy
mnvttpu
Plumpers Boobs!Only ...
Lathered charge det...
Atmospherically prom...
Lathered raves aste...
Najciekawsze Tematy
mnvttpu [0]
Plumpers Boobs!On... [0]
Lathered charge ... [0]
Atmospherically p... [0]
Diphthongs mettle... [0]
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Użytkowników Online
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 861
Najnowszy Użytkownik: Adam Michalski WAPP
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Aleksandrowski skansen

Jeszcze nigdy dotąd stopy dwóch Australijek Vicky i Evelin nie tknęły aleksandrowskiej ziemi, aż do dnia piątego czerwca tego roku, kiedy w poszukiwaniu śladów swoich przodków zawitały właśnie tutaj, skąd pochodził ich ojciec Józef Zakrzewski, Żyd z pochodzenia, który w wieku szesnastu lat wyjechał na stałe do Gdańska, a stamtąd zaniosło go aż do Australii. Australijki zwiedzały miasto i okolice i urzekła je nasza kraina, bo u nich nawet takich lasów jak nasze brak; same eukaliptusy tylko i misie koala. Miasto wzruszyło je tak wielkim nagromadzeniem zabytków, a szczególnie naszą starannością w utrzymywaniu w stanie nienaruszonym detalu architektonicznego. Dziurawe chodniki, połatane asfaltem i bezodpływowe zbiorniki wód na ulicach, to dla nich coś nie z tej ziemi, czego w Australii nie znajdzie. Flesz aparatu trzaskał co chwila. I ten dworzec przecudny, zabezpieczony zasiekami z drutu. Myślały, że to jeszcze z czasów wojny. Ogólne wrażenie jak się spodziewam, dobre. Dobrze tylko, że życie w klimacie australijskim przyzwyczaiło ich organizmy do oszczędności wody, tak że szczęśliwie nie chciały korzystać z toalety miejskiej.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Lider absolutny

Szklanka wody aleksandrowskiej jeśli w czystym umieszczona naczyniu nie wykazuje mętności, zakwitów, ani innych wizualnych objawów złej jakości. A to że w miejscach, gdzie odparowuje zostawia białawo brunatne osady, ale i to może być w granicach normy. Przecież nad jakością wody nadzór prowadzą służby sanitarne. I nawet, kiedy pić tę wodę, trzeba by wytężać fantazję, aby znaleźć jakiś mankament. Jednym słowem nie jest źle i nawet cena dość przystępna, wcale nie najwyższa w okolicy, spodziewając się po jakości. Coś się jednak dzieje z tą wodą, kiedy przejdzie przez nasze nerki, pralki i zmywarki. Proces wzbogacania w zanieczyszczenia jaki zachodzi na tej drodze przysparza tej wodzie jeszcze wartości, bo jako ściek, według nowego cennika, będzie kosztować każdego z nas prawie sześć złotych pięćdziesiąt groszy za każdy metr sześcienny. Stawia to nas na czele w rankingu gmin o najdroższych ściekach i tak już od lat.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Stoliczku ukryj się

Jako że, przy stoliczku w biurze rady w całkiem niepoślednim mieście na Kujawach przesiadywali radni stanowczo zbyt długo przy kawie albo bez nie umknęło uwadze decydentów urzędowych. Bo taki radny to tylko siedzi i głupoty albo bzdury opowiada i zniekształca jedyny słuszny obraz spraw w gminie wykreowany przez Panów Burmistrzów. Trzeba było więc jakoś pozbyć się niechcianych gości. Nie powiodły się nagłe wtargnięcia szefów dla przepłoszenia rozmówcy, nic nie dało zaganianie pracowników do zajęć, więc wymyślono kolejny sposób, zabrano stoliczek przy którym uprzejmi pracownicy biura rady przyjmowali radnych.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Wyznania niewolnika

A co tam może człowiek sam!! Teraz to tylko forsa i dobry stołek się liczy. A mi co zostało? Jak sobie łyknę, to przynajmniej na chwile zapomnę o tym w jakim jestem stanie. Tak mówił zasmucony Mietek, kiedy zaczepiony przez przechodnia przed sklepem zaczynał kolejne piwo. Tylko na to mnie stać. To już dziesiąte dzisiaj. W towarzystwie takich popaprańców jak ja pije się bez wyrzutów sumienia. Sumienie się topi w butelce browara. Jak bym nie pił to bym się chyba powiesił, tak mnie to życie doświadczyło. Od paru lat bez roboty. Nie powiem, stary już jestem, ale przecież fach w ręku dobry. A tu nic, tylko czasami komuś tam przyjdzie do głowy coś robić. Chłopak to znaczy mój syn dostał robotę w pobliskim zakładzie, dobre i to. Przynajmniej ma za co żyć. Bo syn też mi się jakoś wyrodził, nawet szkoły porządnej nie skończył. Ja taki głupi nie byłem. No i musiałem mu pomóc. Poszedłem do właściciela pobliskiego zakładu i poprosiłem. I dostał syn pracę, ale z zastrzeżeniem, że jak będę podskakiwał to zaraz wyleci na zbity pysk. A jest o co podskakiwać. Czasami śmierdzi jak diabli, a w nocy to znowu samochody ciężarowe hałasują. Ale muszę być cicho, bo mi chłopaka zwolnią. Czasami to aż mnie rozrywa, kiedy zadzwonią żebym poszedł do ich sklepu, aby się pokazać, bo mają wrogów, którym trzeba pokazać z kim się trzyma. A ja muszę jak ten niewolnik iść zagrać komuś na nerwach, bo tak mi każą. Wszystko na telefon. I muszę oczerniać ludzi, którzy mi nic nie zawinili, tylko zawalczyli z właścicielami zakładu. Ja wiem, że to nie jest uczciwe, ale człowiek tak już daje się zeszmacić i to jeszcze przed kim? I nic już mojego życia nie zmieni. Jestem jak niewolnik, nie tylko moich panów, ale i tej butelczyny, która pozwala zapomnieć mi jak się poniżyłem. Napijesz się ze mną? Zapytał ze wzrokiem proszącym o zrozumienie.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Ociemniałość półjawna

Było już dobrze po południu, jak trzech stałych klientów kończyło piwo przed sklepem. Nie żeby się spieszyli, bo już od rana smakowali. Sklepikarz dawno przegnał ich ze sklepu, bo zwykli klienci nie mogli dopchać się do lady między spoconymi cielskami piwoszy. No to jeszcze po łyku i idziemy, spojrzał Mietek na zegarek. I nagle przypomniał sobie, że na czwartą powinien być już w domu. O cholera, baba mnie chyba zabije, powiedział plączącym się głosem. Łyknął mocny haust, aż mu w oczach się przyćmiło, wskoczył na rower i ruszył wężowato przed siebie. Nie usłyszał już kolegów, którzy go upominali, że jedzie nie w tym kierunku. Jakiś bełkot tylko z tyłu dał się słyszeć, machnął ręką na znak, że wie co robi. Popędził i tyle było go widać. Koledzy jako tako poszli w swoją stronę. Nie minęło pięć minut jak przed nimi ukazała się postać na rowerze, był to Mietek. Pędził zziajany choć ze świadomością, że i tak już jest spóźniony. Zatrzymał się przy kolegach i powiedział: nie to żebym miał problemy z jazdą na rowerze, bo nie mam; ale powiedzcie mi gdzie ja mieszkam. Na to koledzy aż siedli ze śmiechu, a po uspokojeniu któryś zaproponował: no chłopaki, to jeszcze po jednym.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Szczere rozmowy

Po pracach w komisjach grupka zmęczonych radnych przeszła się do pobliskiego lokalu dla luźniejszej rozmowy na tematy, które aktualnie zaprzątają ich uwagę. Po prawie dwóch latach sprawowania władzy zgromadzeni nie mogą specjalnie niczym się pochwalić. Zatwierdzają tylko to, co do zatwierdzenia podrzuci im burmistrz. W trakcie rozmowy lamentują, że nic nie zrobili, a jeden z nich już niemłody i z wieloletnią praktyką radnego powiada: i nic już nie zrobimy, uśmiechając się przy tym szyderczo. Na ripostę jednego z adwersarzy, że przy takim nastawieniu powinien zrzec się mandatu, bo tylko zajmuje niepotrzebnie miejsce komuś, kto ma jeszcze ochotę do pracy, nieco spoważniał, ale poprosił zaraz o coś do picia. Jegomość, który był również na spotkaniu, zapytany o diagnozę stanu powiedział, jak to zwykle u niego bywa:...no wiecie.....albo tak, albo nie. Nie wszyscy zrozumieli, co zapytany miał na myśli. Dysputa poszła dalej i zapytano kogoś, że przecież stworzył duży nieformalny co prawda klub i dlaczego nic nie robi mając taką siłę. Mógłby przecież przeprowadzić wiele uchwał, które usprawniłyby życie w mieście. Tu jegomość odpowiedział: my tylko czekamy na to, kiedy to wy utworzycie klub i wtedy będziemy z wami walczyć. No dobrze, zapytał zdegustowany odpowiedzią dyskutant, a jeśli nie utworzymy klubu? To nadal nic nie będziemy robić, dopowiedział jegomość.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Wierność tradycji

Przed sklepem na małym osiedlu, w mieście malutkim, bo nie w Aleksandrowie Kujawskim siedzi człowiek. Sfrustrowany, zasmucony; przygniatają go kłopoty życiowe. Smutki zatapia w butelce piwa, czasami z dolewką, którą na lewo serwuje właściciel sklepu. Z wolą pomocy podchodzę do człowieka i pytam, co cię tak gryzie sąsiedzie, że snów pijesz. Odpowiada, że to wszystko z powodu głupiego syna. Po kilku dniach przechodzę i widzę tego samego człowieka, ze smutną miną wpatrzonego w opróżniającą się butelkę. No z synem już wszystko dobrze, powiedziałem. Dlaczego teraz pijesz? A bo zmarł mi ojciec. Całkiem zrozumiałe, że takie smutki trzeba w czymś utopić, pomyślałem sobie. Po miesiącu znów spotykam tego człowieka i znów pytam o powód, dla którego pije. Powiedział, że nie ma za co żyć, bo stracił pracę i tak w ogóle jest źle. Poruszony jego losem wykorzystałem swoje znajomości i przyjęto go do pracy. Teraz wszystko będzie dobrze. W drodze na mszę do kościoła w niedzielny poranek znów spotykam tego człowieka sączącego przed sklepem piwo. Teraz pytam trochę z irytacją o powód picia. Człowiek odpowiada mi: a teraz piję, bo mam już za co pić.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Dobra mina

Na spotkaniu u artystów było wielu naukowców, dziennikarzy, ideowych klerykałów i rabin przybył też. Elitarne jednostki współczesnego konceptualizmu ery informatycznej Nie wypadało poruszać tematów nieważnych, bo nieważkich było wiele ze względu na lotność idei i koncepcje twórcze. Rozdano lekki napój, który delikatnie zaszumiał w głowach uwalniając umysł z oków etykiety. Dyskusje coraz to wzniosłe, sublimacje wypocin nad cząstką Higgsa w aspekcie aktu stworzenia. Nagle nieprzyjemny zapach, całkiem naturalny ludzki. Ktoś puścił bąka. Wszyscy czują, nikt nie zagrzmi. Odważne spojrzenia w oczy rozmówcy. Przecież to nie ja, może ty. Kółko dyskusyjne dyskretnie się rozchodzi w inne miejsca sali. Dyskusje zaczynają się od nowa. Kelner otwiera okno.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Świetlana przyszłość

Za dwadzieścia lat aleksandrowski Festiwal Dwóch Cesarzy będzie corocznym wydarzeniem artystycznym o randze międzynarodowej. Na dni festiwalowe zjadą się tu panowie we frakach i panie w sukniach wieczorowych i długich boa oplatających się wokół szyi. Panowie z nad binokli będą spoglądać w dekolty pań podziwiając diamentowe kolie. Wszędzie ochy i achy, i dystyngowane gesty. A na dworcu rozbrzmiewać będą dźwięki muzyki klasycznej i głosy mistrzów. Wszystko ekskluzywne dla elit. Imperialne kolumny hallu kapiące złotem i czernią żelazową, i świetlik pobłyskujący wszystkimi kolorami tęczy. Na scenie kameralnej w stiukowej sali bufetowej ćwiczyć będą kwartety i większe formacje orkiestrowe. Obok kelner z muszką na szyi i z białą serwetką na przedramieniu usłużnie zaproponuje aperirif. Zaraz też zaserwuje orzeszki ziemne lub pistacje. Każde przedstawienie poprowadzi dystyngowany konferansjer w smokingu. Dworzec zabłyśnie całym czarem podświetlony dyskretnym światłem przyziemnych reflektorów. Kilka fajerwerków, może wystrzałów armatnich na inaugurację i ktoś wypowie sentencję, że festiwal uważa za otwarty. Włączą się kamery, nastanie cisza, scena przyoblecze się w delikatne światło reflektorów. I publiczność nie zawiedzie. Przebrnie przez błota swoich ulic, przeskoczy kałuże i nawet ominie dziury po brakujących płytkach chodnikowych. Czasem zaklnie po drodze szpetnie po polsku. Wcześniej zabezpieczy swoje domy przed złodziejami i spuści z łańcuchów psy, poprosi sąsiadów o uwagę na okoliczność pojawienia się złodziei. I sprawdzą też, czy szambo się nie zapełni, bo kanalizacji jeszcze nie będzie. I kupią nawet nowy krawat, albo i garnitur. Tak, ludzie przebrną każdą przeszkodę, aby tylko dać się oszukać chwilowej ułudzie wielkiego świata.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Życie towarzyskie

Przed sklepem na całkiem małym osiedlu, w całkiem małym miasteczku, nie takim przecież jak Aleksandrów Kujawski, grupa mężczyzn stoi, klęczy na jednym kolanie, zasiada na parapecie okna lub na schodach. W ożywionej rozmowie gęsto padają ciężkie słowa, zapijane później haustem piwa z butelki chowanej pod marynarką. Bo baczność trzeba mieć i chować trunek. Niejeden mówił już, że przed sklepem, ani w sklepie pić nie wolno. Jeszcze ktoś doniesie, gdzie trzeba i dopiero będzie kłopot. Aby popić, trzeba będzie chodzić do innego sklepu.
Na zakąskę wystarcza trochę dymu tytoniowego. Oczywiście niedopałki lądują w koszu, kultura musi być. Ale póki nikt podejrzany się nie kręci można czuć się swobodnie. Prym wiedzie Zbychu, larwą wśród swoich zwany. On to wykłada Tadkowi blacharzowi i Józkowi woźnicy współczesność sytuacji politycznej. Co sprowadza się głównie do stwierdzenia, że wszyscy politycy to złodzieje, a dziadek premiera był w wermachcie. Wszyscy zgodnie przyznają racje mówcy i dodają na koniec stosowne epitety. Do sklepu zbliża się matka z dzieckiem na ręku. Zgromadzeni wdzięcznie uśmiechają się do maleństwa, a to zainteresowane, tym co piją koledzy tatusia, wskazuje paluszkiem i woła do mamy, pić. Śmieją się panowie szczerze, chwaląc dziecko, że już teraz wie co dobre. A co będzie jak dorośnie? A co będzie, normalny chłop, jak tatuś, dodaje larwa. Wszyscy się śmieją, a matka stuka się w czoło i wyrzuca, a wy to tylko chlanie i chlanie. Odwraca się na pięcie i wchodzi do sklepu po kilka browarów dla męża. Przed sklepem pojawia się dwójka dzieci. Dopiero co wyszły ze szkoły. Dzień dobry, mówią mężczyznom, ci odpowiadają i nawet jeden pyta, chcesz łyka, dobre i ukazuje szczerbaty uśmiech. Dzieci odmawiają. Larwa mówi, kiedy to ja taki byłem, ile to już lat. Taki czysty, porządny i nawet miałem głowę do nauki. Wychodząca ze sklepu kobieta z piwem w siatce i dzieckiem na ręku kończy jego wypowiedź mówiąc, ale wtedy to musiałeś chodzić do szkoły, a nie stałeś przed sklepem cały dzień z butelką.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Refleksje historyczne

Dawnymi laty, bo jeszcze za czasów PRL uczęszczałem na lekcje religii do aleksandrowskiej bursy, bo tak nazywano wtedy ośrodek katechetyczny w kościele parafialnym NMP Wspomożenia Wiernych. Jakież ciekawe to były lekcje, na której szło się bez przymusu, z własnej woli. Na przekór lansowanemu stylowi laickiego życia, a gruncie rzeczy przeciw hipokryzji i cynizmowi doktryny sowieckiej. Bo nie o komunizm, ani socjalizm, ale o władzę chodziło, która ubierała tylko płaszcz takiej czy innej ideologii. Pierwszy sekretarz w ZSRR jak car sprzed rewolucji, a PRL i inne kraje demoludu to satelickie marionetki, które tylko na mapie posiadały granice. Rosjanie mawiali wówczas i teraz czasami też zresztą, że Polska to nie zagranica. Rok 1978, wybór Karola Wojtyły na Papieża, lata osiemdziesiąte pielgrzymki do ojczyzny i słynne słowa: "niech zstąpi Duch twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi". I potem już wolna Polska, czyli to, czego oczekiwał każdy z nas młodych, wychowanych w duchu niepodległościowym. Pewnie, gdyby wtedy ktoś zawołał do zrywu przeciwko Ruskom, to stanęlibyśmy nawet w obliczu przegranej, bo młodość jest szlachetna, bohaterska i głupia. Nie raz już tak było w naszej historii. Ale mamy teraz Polskę wolną, marzenie pokoleń. Mamy Polskę, w której ponoć panuje wolność od przymusu. To miałaby być Polska, gdzie idę do kościoła, aby indywidualnie rozmawiać z Bogiem. Bo moja wiara jest osobista, intymna, własna. A na ambonie tam, człowiek uwikłany w ziemską rzeczywistość , mówi o dyskryminowanym kościele, o gnębionych księżach, o potrzebie walki, o tym, że trzeba przyjść w piątek na dwudziestą na nabożeństwo Drogi Krzyżowej ulicami miasta, aby pokazać swoje przywiązanie do Kościoła. Demonstracje, deklaracje, zobowiązania i krzyże, których symbolika jest nadużywana. A Wyspiański w "Weselu" mówił: "ale świętości nie szargać, to boli"
Każdy z nas swój krzyż niesie, każdy chwali Pana tak jak umie, czyli doskonale, bo takie zdolności dał mu Najwyższy. Po co mi w tym polityka, po co nienawiść, kiedy podstawową ideą chrześcijaństwa jest miłość bliźniego. Po to jestem w Kościele , aby oczyścić się z nienawiści. Nadszedł czas, aby Ktoś znów wypowiedział słowa: "niech zstąpi Duch twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi" I niech się stanie.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

Strona 23 z 31 << < 20 21 22 23 24 25 26 > >>
dnd, d&d dungeons and dragons
 
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

trwa inicjalizacja, prosze czekac...