 | |  | | Użytkowników Online Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 861
Najnowszy Użytkownik: Adam Michalski WAPP
|
| |  | |  |
|
 | |  | | Znaki na niebie
W lokalnej gazecie gminy Pikulice Strzelce redaktor opisuje dokonania tamtejszych władz samorządowych, a szczególnie rozwodzi się nad pracą radnych. Nasi radni są ambitni i pracowici - pisze. Może czasami ambitne pomysły przekraczają możliwości realizacyjne gminy, ale każdy trzeba rozważyć dogłębnie. Wybitne osiągnięcia w pomysłowości ma radny Stefan Misiak - podaje redaktor. Z jego inicjatywy wprowadzono strefy bezdymowe dla zapobieżenia spalaniu opon w kotłowniach przydomowych. Co prawda ludzie zaczęli palić oponami już tylko w nocy, bo trudniej złapać na gorącym uczynku, ale pozostałością po nocnych praktykach jest sadza zalegająca okolicę. Również zakaz palenia tytoniu przy szkołach wydawał się całkiem racjonalny, ale młodzież pali teraz pod znakami zakazu, bo ustawione są w miejscach niewidocznych dla ewentualnych kontrolujących. Naczelnicy wydziałów są pełni podziwu dla radnego i często opowiadają o jego działaniach. Oczywiście nie wszystkie da się zrealizować, bo ograniczenie dopuszczalnej prędkości dla furmanek w terenie zabudowanym do pięćdziesięciu kilometrów na godzinę okazał się trudny do realizacji, bo żadna nawet dwudziestu kilometrów na godzinę nie przekracza, więc zadecydowano o zakazie wjazdu furmanek do miasta. Ale pracownicy urzędu są w dalszym ciągu otwarci na sugestie radnego. Ostatnio wprowadzono zakaz defekacji dla psów w mieście, oczywiście poprawił się stan czystości, ale i miejscowy weterynarz potroił obroty, bo rozpoczęło się wielkie usypianie psów. Naczelnik działu Gospodarki Gruntami i Ochrony Środowiska Jan Jakubik również był pełen podziwu dla pomysłów radnego, bo do jego działu trafił projekt zakazu lotów samolotami nad miastem, bo powoduje chwilowe zacienienia i wiry powietrza. I tu również pomysł został przyjęty wręcz entuzjastycznie, tylko naczelnik zastanawia się jak tam w górze postawić znaki zakazu wjazdu.
|
| |  | |  |
 | |  | | Polonia polska
Odpowiada Lucek na lekcji. Tematem jest Polonia w Ameryce. A bo w Ameryce jest duża Polonia polska, no i w innych krajach też - wyjąkał Lucek. Jedynka, Lucek, bo znowu niczego się nie nauczyłeś - powiedziała nauczycielka. I powinieneś przynajmniej wiedzieć, że jeśli Polonia, to już nie polska, bo żadnej innej nie ma. Polonia to wyłącznie emigranci polscy rozsiani po rozmaitych krajach świata. Możesz powiedzieć Polonia niemiecka i będziesz mówił o polskich emigrantach mieszkających w Niemczech, albo Polonia amerykańska itd. W Polsce nie ma Polonii, są tylko Polacy. A już całkiem bez sensu byłoby, gdybyś powiedział o Polonii amerykańskiej w Chinach w sensie Amerykanów, którzy wyemigrowali do Chin. Sebastian do odpowiedzi - wykrzyknęła nauczycielka. Opowiesz nam o Polonii w Ekwadorze.
|
| |  | |  |
 | |  | | Żeby coś po nas zostało
Każdy człowiek, jako istota świadoma swego bytu, dochodzi po pewnym okresie życia do wniosku, że jednak nasz pobyt na tym tu ziemskim padole ma charakter całkiem periodyczny. Uświadomienie tego faktu dla niektórych jest porażeniem. I z tego powodu każdy chciałby cos po sobie na tym świecie zostawić, co byłoby jakby przedłużeniem ziemskiego bytowania. W najprostszym przypadku ludzie starają się o liczne potomstwo, inni liczne dobra, artyści dzieła sztuki. A politycy? Obserwując nasz lokalny świat polityki, można zauważyć, że niewiele trwałych społecznie dóbr wytwarzają politycy, za to pozostawiają siebie trwale przymocowanych do stanowiska. Ale jest tu chociaż jedna pociecha, że nic nie trwa wiecznie.
|
| |  | |  |
 | |  | | Wyprowadzeni w pole
Pierwszy raz jadę nową ścieżką rowerową w Aleksandrowie - krzyczy z daleka Kowalska, moja sąsiadka z ulicy. No teraz przynajmniej widać, że Burmistrz i Radni coś tam robią, muszę was pochwalić - powiedziała. Nie muszę już przez błoto się przedzierać i przynajmniej czysta dojadę do miasta - cieszyła się. Minęła godzina albo więcej i Kowalska wraca z miasta, ale jakby w nieco gorszym humorze. I chyba trochę unurzana w błocie. To żeście narobili - krzyczy chrapliwie. Tu niby ścieżka rowerowa ładna i prosta i już się rozpędziłam na rowerze, a tu patrz, przy Szczygłowskiego wpada się prosto ze ścieżki w błocko po kostki, jak na polu po burakach. Popatrz jak się upaćkałam. I tak musiałam się w mieście pokazać. Na was to już siły nie ma, za co się weźmiecie, to wszystko zrobicie źle. Już na was nie będę głosować. Cholera jasna - popuściła nieco emocji Kowalska i dodała - zrobiliście ścieżkę rowerową, co by ludzi w pole wyprowadzać!!!
|
| |  | |  |
 | |  | | Gdy ideał sięga bruku
Antek filozofem nie był, ani w Aleksandrowie Kujawskim nie mieszkał, bo i po co. Tam nie ma miejsca dla filozofów, ani innych wolnych myślicieli. Filozof tam, to coś w rodzaju miejscowego głupka. Lepszy już jest prostak przy kasie, albo na stołku, bo ma. A jak się ma, to znaczy, że jest się królem życia i trzeba pokłon mu bić. Nie każdy ten, który ma, czymś więcej niż stanem posiadania może się tylko pochwalić, ale wystarczy tu mieć, aby być.
Ale szacunek dla zasad moralnych zawsze trzeba mieć, to główna zasada Antka. Bo nie wolno kraść, dawać fałszywego świadectwa ani czynić bliźniemu innych szkód fizycznych, czy to mentalnych. Całkiem uczciwym przez to człowiekiem był. Doczekał się nawet poklasku dla swojej postawy. I niejeden mecenas i doktor, nie mówiąc już o sklepikarzu Heńku i całym tłumie innych porwanych zachwytem. Antkowi jakoś tak za forsą nigdy się nie tęskniło, ot dobrze kiedy jest, ale są rzeczy ważniejsze, bo w końcu trzeba mieć świadomość tego że się żyje. Nie wystarczy tylko przerabiać pożywienia na ..odpad i robić dzieci - myślał Antek.
Przez swoje nastawienie do życia wpadał często w spory z tymi, którym wydawało się, że świat już do nich należy, choć nie wykupili sobie praw do władania. Nie zawsze w tych sporach wygrywał, bo prawda praktyczna, zależy od potrzeb silniejszych. Wystarczy tylko mieć moc kreowania prawdy ustami prawników i piórem dziennikarzy. A przegrał Antek nie raz, kiedyś nawet sromotnie mimo racji, wtedy doktor zmienił poglądy, mecenas zdegradował Antka do rangi chama, z którym nie powinien się zadawać, a Heniek niezdolny do patrzenia w oczy już nigdy nie miał dla niego czasu.
|
| |  | |  |
 | |  | | Kto głupi, nie błądzi
Już nie tylko ten, kto mądry, ale ten, który myśli skazany jest w mniejszym lub większym stopniu na błądzenie po manowcach obszarów wiedzy, które dopiero poznaje. Czasem wejdzie w dziurę, czasami wstąpi na coś i dopiero po fakcie wie, że coś stało się niezamierzonego i fakt ten będzie nauczką na przyszłość. Głupi nie błądzi, idzie tam, gdzie go popchną, a maksymą jego jest: trzeba zauważać plusy ujemne i dodatnie minusy, a wszystko jakoś się ułoży. Biorąc pod uwagę względność stanów intelektualnych w zależności od warunków, można by się zastanowić nad względnością głupoty w zależności od lotności.....umysłu.
|
| |  | |  |
 | |  | | Neron
Neron, cesarz rzymski podobno był miedzianowłosy. Słynął z talentów poetyckich i aktorskich. Pięć lat po zdobyciu władzy kazał zamordować swoją matkę, a w 66 r. ne uśmiercił ciężarną żonę Poppeę kopniakiem w brzuch. A to, że podpalił Rzym, to całkowita nieprawda. Zaś, że chrześcijan mordował przypisując im winę podpalenia, to prawda niezaprzeczalna. A co on ma wspólnego z nami, ktoś by zapytał. Jeśli wierzyć w reinkarnację, to chyba duch cesarza wcielił się w jednego z obywateli. Wielki mąż stanu małego kalibru, nadstawiający pierś w obronie ludu w aktorskim geście oddania. Jak cesarz poeta, który peany śpiewa swojej naddoskonałości. Pierwszy w krytyce i niewiedzy faktów zamęt zasiewa między mieszkańcami, podjudza innych i sam podjudzany kąsa każdego, kogo wskażą palcem. Głodny poklasku i splendoru sławy szuka namiętnie sposobów rozgłosu. Jak dobrze, że pożar Nerona to jest tylko mrzonka. Bo co by się stało, gdyby tak dla sławy przyszło "naszemu" do głowy podpalić miasteczko całe. Spłonęłoby szybko i ze zgliszczy nikt by go pewnie już nie odbudował. Ta mieścina to nie Rzym przecież. Od nawiedzonych poetów racz nas zbawić Panie.
|
| |  | |  |
 | |  | | Szósty zmysł
Kiedyś wieczorem, zadzwoniłem do mojego znajomego, aby zadać mu pytanie w jakiejś ważnej sprawie. Kiedy już taka odpowiedź otrzymałem, znajomy rzucił mi ni zarzut ni to pytanie. Słyszałem, że opowiadasz na mój temat rozmaite historie. A skąd u ciebie taka wiadomość? - zapytałem. Po kilku chwilach wahania, kiedy gorączkowo poszukiwał stosownej odpowiedzi, nieco drżącym głosem odpowiedział: a tak wiem na wyczucie. Zakłopotany nieco odpowiedziałem: o tym, że jesteś już zużyty i nie masz czasu na zajmowanie się wiadomą działalnością, bo masz za dużo obowiązków, to mówiłem Ci osobiście, a na wyczucie drogi kolego, to można tylko odnajdywać brudne skarpetki.
|
| |  | |  |
|
 | |  | | Logowanie
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
| |  | |  |
trwa inicjalizacja, prosze czekac...
|