Historyczne oblężenie
Wielu z nas zna przebieg oblężenia Jasnej Góry w czasie potopu szwedzkiego z „Potopu” Henryka Sienkiewicza, kiedy niewielka grupa obrońców pod wodzą nieustraszonego przeora paulinów Augustyna Kordeckiego stawiła czoła regularnej armii szwedzkiej, zaopatrzonej w nowoczesną na owe czasy artylerię, a wśród niej słynną kolubrynę.
Kordecki nie miał wcale ochoty na obronę klasztoru przed Szwedami i szybko, już w październiku 1655 roku, uznał króla Szwecji Karola X Gustawa za króla Rzeczpospolitej, składając mu wiernopoddańczy hołd, jak pisze Jacek Wijaczka w „Czasy Nowożytne. Dzięki temu uzyskał zapewnienie, że klasztor na Jasnej Górze będzie wolny od jakichkolwiek podatków, co było potwierdzeniem dotychczasowych przywilejów, a w jego murach nie będą stacjonować żadne oddziały wojskowe. Dla wielu ówczesnych Polaków potop szwedzki był zatargiem bardziej dynastycznym między przedstawicielami rodu Wazów. Wielu uważało Karola Gustawa za lepszego od Jana Kazimierza kandydata na władcę Rzeczpospolitej. Sytuacja polityczna owego czasu również nie rysowała się zbyt dobrze dla kraju targanego powstaniem Chmielnickiego od 1648 roku, wojną z Rosją. Polska była w katastrofalnej sytuacji. Czy Kordecki w takiej sytuacji zdradził prawowitego króla, czy ratował co się dało jeszcze uratować. Sobie i innym zakonnikom zapewnił list żelazny gwarantujący im życie i bezpieczeństwo mienia. Był na tyle przezorny, że już zawczasu wywieziono z klasztoru wartościowe przedmioty z obrazem Czarnej Madonny włącznie, który trafił do Lublińca a później do Głogówka. I jak później mógł się przekonać jego przezorność była wskazana. Już na początku listopada 1655 roku do klasztoru próbował wkroczyć oddział kawalerii pod dowództwem Jana Wrzesowicza w celu obrony Jasnej Góry. Kordecki nie uwierzył w intencje Wrzesowicza i nie zgodził się wkroczenie oddziału na teren klasztorny. O prawdziwych planach Szwedów świadczą ich dalsze ruchy. 18 listopada pod klasztorem stanęły wojska generała Burcharda Müllera von der Lühnena. Nie było ich wielu, bo zaledwie setka piechurów, wyposażonych w lekkie działa. Towarzyszyło im około tysiąc Polaków, którzy jednak odmówili udziału w oblężeniu. Kordecki do walki ze Szwedami miał do dyspozycji 250 obrońców, 30 dział i znaczne zapasy, które pozwalały na długą obronę. 10 grudnia pod klasztor dotarła ciężka artyleria, bez kolumbryny, ale szybko zabrakło amunicji. Wzajemny ostrzał trwał raptem 12 dni. Szwedzi mieli zbyt małe siły, aby przeprowadzić szturm generalny na mury twierdzy. Zginął omyłkowo zastrzelony przez swoich jeden z obrońców i trzech szlachciców, którzy dołączyli do załogi Jasnej Góry. Oblegających zginęło kilkunastu i polscy górnicy z Olkusza, wykonujący podkop pod murami, którzy stracili życie 20 grudnia podczas jednego z wypadów załogi Jasnej Góry. 27 grudnia Szwedzi odstąpili od oblężenia. Wtedy obrona Jasnej Góry nie była traktowana jako wydarzenie wyjątkowe i przełomowe dla potopu. Dopiero po napisaniu przez Kordeckiego wspomnień z oblężenia, a potem po napisaniu „Potopu” przez Henryka Sienkiewicza obrona Jasnej Góry w 1655 roku urosła do rangi wydarzenia przesądzającego o dalszym przebiegu szwedzkiego najazdu, wydarzenia nadprzyrodzonego.
|