Na granicy czasów
Niedaleko od granicy wsi Ossówka w gminie Koneck przebiega trasa niedawno oddanej do użytku autostrady. Ze wsi dobrze widać pędzące samochody, a nocą lampy drogowe rozświetlają okolicę. Świat się zmienia, a szczególnie dobrze to widać jeśli spojrzeć z perspektywy prawie dwustuletniego młyna, który tu w Ossówce jeszcze oparł się czasowi.
Wiatrak można znaleźć na tyłach gospodarstwa pana Benona Kochanowskiego. Dziś już nieczynny w swojej zasadniczej funkcji. Pełni głównie rolę magazyn rozmaitych sprzętów gospodarskich, a szczególnie tych, które służą pszczelarstwu, drugiej pasji pana Benona.
Gospodarz chętnie oprowadził po obiekcie, snując opowieść jakby o sobie, bo młyn to część jego życia.
- Młyn wiatrowy - zaczął pan Benon, to już zajęcie nieprzynoszące żadnego dochodu. Teraz mieli się dużych młynach, które potrafią przerobić tony surowca w ciągu dnia. Wiatraki to już przeżytek i niedługo nie zostanie po nich nic, chyba że w skansenie. Wszystko się zmienia, stare odchodzi.
To typowy koźlak . Zasadniczym jego elementem konstrukcyjnym jest gruba pionowa oś drewniana zwana stymbrem, czasami królem, stabilizowana skośnie u dołu czterema grubymi belami budującymi tzw. kozioł. Obracany był do wiatru przy pomocy długiego drąga, jako dźwigni, umieszczanego jednym końcem między belkami izbicowymi.
Młyn
Na zewnątrz oszalowany deskami poczerniałymi już ze starości. Pokrywa go dwuspadowy dach blaszany z naczółkiem od strony skrzydeł i nadwieszką nad ścianą mączną. Dolna krawędź nadwieszki zdobi listwa z wycinanym ornamentem. W szczycie umieszczono metalowy krzyż. Pod oszalowaniem kryje się konstrukcja ryglowo słupowa. Z czterech skrzydeł do dziś zachowały się tylko dwa. Do pomieszczeń roboczych prowadzą schody bezpośrednio na piętro, niżej jest właśnie kozioł.
Na piętrze w centrum widać wspomnianą belkę osiową, której grubość robi wrażenie, bo trudno dzisiaj znaleźć w lasach drzewa tej średnicy. Wokół maszyny do przesiewu mnóstwo dodatkowego sprzętu i narzędzi. Schody wewnętrzne prowadzą jeszcze wyżej w górę na drugie piętro, a tam serce młyna w postaci kamienia młyńskiego napędzanego przez system przekładni od koła palecznego umiejscowionego na osi śmigła. Na kole zbudowanym z grubych bali sosnowego drewna setki zębów z twardej grabiny, to one przenoszą napęd na mniejsze koła i tryby.
Wszędzie zwisają sznurki i liny, których funkcja znana jest tylko młynarzowi. Aż strach pomyśleć jaki byłby skutek pociągnięcia za którąś z nich. Z innych urządzeń zachował się jeszcze kosz zasypowy i odsiewacz. Zachował się nawet hamulec wiatraka w postaci grubej belki, która podnoszona przy pomocy ręcznie napędzanej przekładni wywierała nacisk na główne koło napędowe, hamując je tak skutecznie, że byle jaki wiatr nie potrafiłby poruszyć skrzydeł.
Historia
- Urodziłem się w 1930 roku - kontynuował pan Benon. Ojcu na imię było Stanisław i to po nim przejąłem młynarski fach. Ojciec pochodził spod Zakrzewa. Jego siostra wyszła za młynarza Stefańskiego i u niego mógł podpatrywać pracę młynarza i młyna jednocześnie. Weszło mu to w krew i już po wprowadzeniu się do Ossówki postanowił mieć swój własny. Młyn działa tu od 1934 roku, ale niektóre wymienione już jego elementy posiadały inskrypcje świadczące o jego wiekowej historii. Zbudowano go około 1830 roku, a więc ma już 184 lata. Przed 1934 funkcjonował w innej części wsi. Ojciec go kupił i przeciągnął na wałkach tutaj. Cała operacja trwała miesiąc.
Ojciec w ogóle miał ciekawe życie. W 1920 roku uczestniczył w wojnie bolszewickiej, służył na czołgach Renault. Zmarło mu się w wieku 92 lat.
Pasja
- Głównym moim zajęciem była zawsze praca na roli - kontynuował. Młynarstwo było zajęciem dodatkowym. Teraz mam też pszczoły, aż 28 uli. To też moja pasja. Próbuję stosować naturalne metody hodowli, a nie jakieś tam unowocześnienia. Ale wszystko się zmienia i pszczoły jakby słabsze. Kiedyś pszczoły aż roiły się przy kwiatach na drzewach, tak dużo ich było, ale dawno już takiej obfitości nie widziałem.
Refleksja na koniec
Świat się zmienia i wydaje się, że nieodwracalnie. Powoli rozpadają się stare nieużytkowane wiatraki mielące kiedyś zboże, odchodzą też i młynarze biegli w swoim fachu. Wraz z nimi jako relikt epoki wymierają pszczoły nieodporne na zmiany w środowisku wywołane nie czym innym, jak tylko działalnością człowieka.
|