Widziałem
Dodane przez puszczyk1 dnia Listopada 21 2018 16:32:25
Widziałem
Długo po premierze, po wielkiej dyskusji miałem okazję obejrzeć film "Kler" Wojciecha Smarzowskiego, który wyświetlało w Miejskim Centrum Kultury w Aleksandrowie Kujawskim Profesjonalne Kino Objazdowe Outdoor Cinem. Bo w tym mieście nadal nie ma kina i pewnie jeszcze długo nie będzie. Na seans przybyło wielu widzów, a to pewnie po burzy opinii jaka pojawiła się w kraju po jego pierwszej emisji.
Film próbuje ukazać sytuację w polskim kościele na przykładzie czterech duchownych, z których trzech zagubiło się gdzieś w pełnieniu swojej misji, o których nie wypada powiedzieć, że są złymi ludźmi, oraz czwartego, stojącego w purpurze najwyższej hierarchii spośród nich, istnego diabła w przebraniu duchownego. Każdy z trzech księży popełnia jakieś wykroczenie przeciwko moralności duchownego, a są to pedofilia, niedopełnienie celibatu, czy próby zrobienia kariery za pomocą nieuczciwych sposobów. W te role doskonale wcielili się; Jacek Braciak, Robert Więckiewicz i Arkadiusz Jakubik. W roli purpurowego wilka w owczej skórze wystąpił Janusz Gajos.
Reżyser próbował przedstawić życie tych ludzi w nieco humorystyczny sposób, ale raczej trudno było przy jego oglądaniu o śmiech. Był to jeden z najsmutniejszych filmów, jakie oglądałem w przeciągu kilku dziesięcioleci, bo przedstawia ludzkie rozterki i tragedie, a jednocześnie nieczułość hierarchii kościelnej na problemy duchownych i szkody wyrządzane przez niektórych z nich społeczeństwu. Kościół, reprezentowany tu głównie przez biskupa Mordowicza, wszelkie niedoskonałości księży próbuje ukryć pod płaszczykiem dobrego wizerunku Kościoła. Protestem chyba przeciwko takiej postawie jest akt samospalenia jednego z księży w końcowej części filmu, który swoim czynem próbuje zwrócić uwagę na to, co dzieje się w Kościele, choć można to traktować jako rezultat załamania psychicznego.
Jest to film przede wszystkim o ludziach, ich słabościach i lękach, ale nie można powiedzieć, że jest to film o sytuacji w całym Kościele, chociaż przychodzi na myśl taki cel reżysera. Ilu można spotkać księży żyjących z naruszeniem kanonu duchownego? Jest to zapewne jakiś odsetek, ale nie wszyscy, większość z nich bardzo poważnie traktuje misję, na którą się zdecydowali. Winą wyższych hierarchów kościelnych, nie Kościoła, jest tzw. zamiatanie spraw pod dywan, zatajanie, aby tylko nie doszły opinii społecznej i naruszyły nieskazitelny wizerunek Kościoła. Smarzowski w umiejętny sposób eksponuje pewne zachowania księży, wydaje mi się, że w nieco przejaskrawiony sposób, ale dzięki temu film jest ciekawy i obejrzały go już miliony widzów. Może spełni on rolę wołającego o naprawę stosunków w Kościele, oby tylko nie wołającego na puszczy.