Wielkie widowisko
Dodane przez puszczyk1 dnia Października 20 2018 21:45:54
Wielkie widowisko wyborcze
Wybory, jakież to nudne tak oglądać na każdej ulicy plakaty z podobiznami ubiegających się o jakieś miejsce w samorządzie. Szczytne hasła, wielkie obietnice, z których i tak w większości nic nie będzie zrealizowane. W moim miasteczku ktoś przedstawia ludziom mrzonki o podziemnych przejściach, o wspaniałej przyszłości miasta chociaż od kilku już kadencji, bo tyle jest na garnuszku społeczeństwa jako urzędnik samorządowy, brak oznak urzeczywistnienia tych planów. Po mieście jeżdżą samochody natrętnie rozgłaszając przez głośniki treści wyborcze. Banery, plakaty, ulotki wyborcze, liczone już w tysiącach. W moim koszu na śmieci jest już kilkadziesiąt takich, przedstawiających podobizny kandydatów i ich programy, z powielającymi się hasłami, bo w Aleksandrowie Kujawskim potrzebne jest kino, stadion itd. Z reguły wszyscy wiedzą czego trzeba i to włączają w swój program. Nikt jakoś nie lansuje już hasła "kujawsko-pomorska latarnia morska", nawet jej autor, który teraz również startuje w wyborach, ale teraz pełniąc prezesowskie stanowisko, pozbawiony został całkowicie fantazji. Tak sobie siedzę i myślę, że ten cały spektakl wyborczy jest zupełnie zbędnym trwonieniem środków, które mogły być wykorzystane w bardziej zbożnym celu. Kandydat, który zabiega o zaufanie publiczne, powinien być dobrze znany wyborcom z działania, a nie z plakatu wyborczego. Z kampanii na kampanię, można zaobserwować rozwój sposobów prezentacji, znajdowanie coraz to nowych i często nad wymiar i wartość społeczną kandydata. Zastanawia też fakt w jaki sposób kandydaci organizują barwne imprezy , pikniki z poczęstunkiem, jeśli ilość środków mogąca być przeznaczona na kampanię jest ograniczona. Kampanie stają się już tylko mało estetycznym, rozbuchanym, sposobem wywierania psychicznego nacisku na wyborcę, który przytłoczony nadmiarem informacji z reguły wybiera na ślepo z przodu listy, dlatego tak ważne dla kandydata być z przodu. Ale fakt ten ujawnia dość przykrą sprawę, że tylko w nikłym stopniu społeczeństwo głosuje na podstawie rozsądnego wyboru, ale w sposób do jakiego zmusza je oparta na tzw. praniu mózgu kampania wyborcza. Krótko można stwierdzić, że proces ubiegania się o funkcję publiczną, powinien mieć charakter bezpośredniego przedstawienia kandydata w spotkaniach z wyborcami i przedstawienie dokonań na niwie społecznej.
Wyborcy dają się łapać na tę kolorową przynętę i wybierają często ludzi, którym ani głowie praca społeczna, a profity i możliwości jakie niesie ze sobą wybór. Przy okazji warto byłoby pomyśleć o innym sposobie naliczania diet radnych, nie ryczałtowo, ale jako rzeczywisty zwrot kosztów niepozostawania w pracy, dojazdu itd. osób, które w czasie rozliczenia wypełniały swe obowiązki w ramach pełnionej funkcji społecznej i to by wystarczyło. Wszelkie w inny sposób ustalane diety powinny być wycofane. Ciekawe, jak wiele osób wtedy garnęłoby się do pełnienia funkcji społecznych. Wybrańcy, którzy cieszą się największym zaufaniem społecznym dostępują zaszczytu pełnienia funkcji społecznej, często nie mając zupełnie wiedzy na czym ona polega. I tak w ławach radnych i na innych stołkach zasiadają ludzie, którzy poza tytułem społecznym nie mają nic. Funkcje społeczne powinni pełnić ci, którzy mają do nich predyspozycje, którzy odznaczyli się jako działający w interesie społecznym, a nie tacy, którzy społecznikami stają się tylko na czas wyborów, a pełniona funkcja jest tylko dodatkowym, marnym bo marnym, ale jakimś źródłem dochodu. Społecznika ludzie dobrze znają z działania, karierowicza poznają z plakatu, więc zbędny jest cały ten teatr kampanii wyborczej.