W poszukiwaniu straconego czasu
Dodane przez puszczyk1 dnia Września 06 2015 18:29:33
W poszukiwaniu straconego czasu

"Rodzice często opowiadali nam o miejscu skąd pochodzą, o swoich przeżyciach, szczególnie tych z czasów wojny. Wtedy nam młodym nie chciało się słuchać tych historii, nie miały dla nas większej wartości. Żeby zrozumieć, że jest inaczej trzeba dorosnąć, mieć własną rodzinę i dopiero wtedy zauważyć konieczność przekazania swojej wiedzy dzieciom. Oni jednak też najczęściej nie chcą słuchać. Dopiero wtedy dochodzi się do wniosku jak ważne są wspomnienia. I jednocześnie czuje się żal, że nie słuchało się tego, co mieli do powiedzenia i nie zadawało się żadnych pytań. Teraz nie ma już kogo słuchać, bo wszyscy odeszli. Pozostały tylko własne poszukiwania i nadrabianie straconego czasu, aby życie pokoleń miało ciągłość, aby poznać jego sens".
Mira Lejb Ludevig


W kilkuletniej już historii moich poszukiwań potomków żydowskich mieszkańców Aleksandrowa Kujawskiego, to z reguły ja byłem poszukującym i odnajdującym. W przypadku Miry Lejb Ludevig to ja byłem poszukiwany. Znalazła moje nazwisko pod artykułem opisującym życie Ignaca Zylbersteina w żydowskim portalu rReunion69r1;. Oczywiście słowem kluczowym w tym artykule nie były moje personalia, ani nawet Ignaca, tylko pełna sentymentu, dla Miry, nazwa miasteczka r11; Aleksandrów Kujawski. Stąd pochodzili jej rodzice. Od tej chwili wszystko potoczyło się jak lawina, a to głównie dzięki stronom Facebook - a. Tam zostałem odnaleziony. W pierwszej wiadomości Mira pisze, trzeba dodać, że całkiem dobrze po polsku:
rPrzedstawię się: Mira Lejb Ludevig mieszkam obecnie w USA, New York.. Mieszkałam w Łodzi, urodziłam się w Legnicy w 1950 i wyemigrowałam z Polski w 1969 do Izraela a następnie do USA. Powodem mojego email jest, że przypadkowo zetknęłam się z artykułem na Portalu Reunion 69 o Ignacu Zylbersztainie i o Twojej roli w odszukania informacji o jego rodzinie. Moi rodzice r30;(już nie żyjący ) obydwoje pochodzą/urodzeni są w Aleksandrowie Kujawskim. Mój Tata Jakub Chill Lejb syn Benjamina urodzony w 20/4/1910 Moja Mama: Helena Kenig (czasami pisane jako Koenig ) urodzona w 15/3/1909 (miała 3 braci - Jakuba, Izaaka, i Mosze)r30;.
r30;r30;. Byłabym niesamowicie wdzięczna gdybyś mi pomógł w jakiś sposób w odnalezieniu jakichkolwiek wiadomości lub naprowadzić mnie na tzw. właściwą drogę... Biorę pod uwagę, że jak będę miała konkretne kontakty/informacje, to zaplanuje przyjazd do Aleksandrowa Kujawskiego "śladami moich rodziców". Z góry dziękuję i proszę mi wybaczyć jeśli to jest zbyt duże obciążenie (tzw. Chucpah :-)lub też dać znać że zwracam się nie we właściwym kierunku. Bede wdzięczna z całego sercar30;r1;
Nawet nie przyszło mi do głowy, aby odmówić prośbie. Ba, spieszyłem się, aby nie stracić okazji poznania jeszcze jednej osoby z kręgu potomków aleksandrowskich Żydów. Niecałe dwie godziny później Mira otrzymała moją odpowiedź: rChętnie podejmę z Tobą współpracęr1;. I tak zaczęła się nasza znajomość i maile, i długie rozmowy przez Skype w uzgadnianiu faktów. Jaki ten świat stał się mały dzięki internetowi, a jaki potężny człowiek, mogący jednym kliknięciem myszki złożyć wizytę znajomemu za oceanem.

Wokół rodziny

Największą radością dla poszukiwacza jest moment, kiedy opowiadanie może poprzeć dowodami w postaci oficjalnych dokumentów. I tak się stało teraz. W ocalałych z pożogi wojennej księgach meldunkowych Aleksandrowa Kujawskiego udało się odnaleźć wpis dotyczący Jakuba Chill Lejba. Zgodność daty urodzin i nazwisko ojca dało podstawy by sądzić, że udało się znaleźć właściwą osobę.
Ojciec Jakuba, Benjamin urodził się w roku 1882 w Aleksandrowie, ale w powiecie łódzkim. Do Aleksandrowa Kujawskiego przeprowadził się w 1911 roku. Tu, do chwili śmierci w 1937, zamieszkiwał w domu przy ulicy Ogrodowej 28, mieszkanie nr 2. Trudno dziś powiedzieć jaki zawód wykonywał, być może był krawcem i zawód ten przekazał synowi, jak to ongiś często bywało. Matka miała imię Feiga, jej nazwisko rodowe Mirelman. Nie udało się odnaleźć informacji ani o dacie, ani o miejscu jej urodzin i śmierci. Jak wspominał Jakub, Feiga zmarła przy porodzie ostatniego dziecka. Wcześniej urodziła siedmioro, jednak żadne z nich za wyjątkiem Jakuba nie przeżyło. Ten wspominał , że ojciec nie był w stanie go utrzymać i dlatego już od młodych lat wychowywał się u wuja, często zatrudniany przez przy pilnowaniu sadu. Być może był to legendarny już sad u rBoruniar1; przy ulicy Ogrodowej, który często przewija się w żydowskich opowieściach z tamtych czasów.
Jakub skończył zaledwie kilka klas szkoły podstawowej. W zawodzie krawca wyuczył się praktycznie sam przypatrując się pracy innych, dalej pomogły mu kursy krawieckie. Otworzył później zakład krawiecki w Toruniu.
W dniu 1 sierpnia 1936 roku zawarł związek małżeński z kobietą, po której zostało dziś tylko imię r11; Chaja. Pochodziła z Aleksandrowa lub Włocławka, dziś nikt już nie wie. Razem zamieszkali w Toruniu, przy ulicy Chełmińskiej 14. I tu budowali rodzinne szczęście; urodziła im się córeczka. Dano jej imię Ira (Irena).
Kenigowie zamieszkiwali przy ulicy Leśnej pod numerem 10/3 w Aleksandrowie . Ojciec rodziny Abraham urodzony w 1882 roku w Mszczonowie, przywędrował do Aleksandrowa Kujawskiego w 1918 roku. Zajmował się handlem. Żona Cypora Ajdla z domu Goldstein pochodziła z Kowala w powiecie włocławskim. Dostatek rodzinie zapewniał sklep. Helena Chaja (rocznik 1909), Jakub, Izrael i Mojżesz , wymieniając zgodnie ze starszeństwem, to imiona dzieci Kenigów. Wychowywani zgodnie z żydowska tradycją religijną. Nie byli jednak zbytnio religijni, a może nawet niereligijni. Helena ukończyła gimnazjum, lecz nie wiadomo gdzie.

Ucieczka

Nadszedł czas wojny. Starsi przeżyli już jedną wojnę, więc wydawało się, że i ta przejdzie jakoś spokojnie. Dzieci postanowiły jednak przedostać się do Rosji. W podróż wybrała się Helena z braćmi Ickiem i Jakubem. Rodzice z najmłodszym Mosze postanowili zostać.
Matka żegnała ich na peronie stacji kolejowej w Aleksandrowie Kujawskim. Jej ostatnie słowa na zawsze utkwiły w pamięci: rSama wyruszasz w świat, jak ty sobie poradzisz?r1; Jeszcze długo stała na peronie patrząc na oddalający się pociąg. Nikt nie myślał o tym że widzą się po raz ostatni.
Helena dotarła do stacji Białystok. Tam spotkała się z grupą znajomych z Aleksandrowa. Musieli tam przeżyć pewien czas, zanim dostali się do Rosji. Mieli też czas na upamiętnienie tych chwil, pozostały fotografie. Przy próbie przedostania się do Rosji uniknęli śmierci, kiedy po drodze zostali schwytani przez Niemców. Błagania i nietrzeźwość żołnierzy niemieckich pomogły. Przez Baranowicze trafiła na Ural, gdzie spędziła wojnę. Tam wyszła za mąż i urodziła też dziecko, które zmarło jednak, nie przeżywszy dłużej niż półtora roku. Mąż zginął również w pożodze wojennej.
Jakub Lejb też przedostał się do Rosji. Znalazł się aż w Uzbekistanie, w obozie pracy w miejscowości Angren. Brat jego żony, z którym uciekł, złożył tam swoje kości. Nie wytrzymał ciężkich warunków bytowania.

Bilans wojny

Wojna się skończyła i przyszedł czas na powrót do kraju z nadzieją na odnalezienia swoich bliskich. Jakub, po powrocie w 1945/46 roku, nikogo już nie odnalazł ze swoich krewnych. Rodzice i żona z dzieckiem zostawiona w Toruniu nigdy się nie odnaleźli. Nie ma nawet informacji, gdzie i w jaki sposób zginęli. Być może w Chełmie nad Nerem.
Rodzice Heleny zginęli w getcie warszawskim lub też zostali wywiezieni to obozu koncentracyjnego. Najmłodszy z rodzeństwa, Mosze, zginął w getcie wraz z żona w dniu ich ślubu.
Zachowały się listy pisane z getta warszawskiego przez Mojżesza do Heleny na Uralu z 1941, opisujące ich ciężkie życie, ciężki stan zdrowia matki. Zawierały prośbę o pomoc żywnościową, bo w getcie umierali z głodu.

Nowe życie

W Aleksandrowie Kujawskim nie znaleźli miejsca dla siebie. Ich losy połączyły się w Legnicy. Tu Helena i Jakub pobrali się w 1946 roku. Krawiecki fach okazał się najlepszym dla nich sposobem na utrzymanie. Także tu Jakub mógł realizować swoje pasje pozostałe jeszcze z aleksandrowskiego okresu życia, całkiem nietuzinkowe. Zamiłowanie to literatury żydowskiej i teatru rozwijał w amatorskim Teatrze Żydowskim rDuar1; jako jego dyrektor. Uzyskał nawet kwalifikacje instruktora amatorskich zespołów artystycznych pierwszej kategorii. Współpracował ze znanymi osobami, min. z Sylwią Swan, choreografem w Teatrze Żydowskim we Wrocławiu. Zajmował się nawet reżyserią.
Jednocześnie kierował pracą w żydowskiej spółdzielni krawieckiej w Legnicy.
Zaangażowanie w życie społeczności żydowskiej poskutkowało objęciem stanowiska sekretarza Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w 1962 roku.
W 1948 roku przychodzi na świat Eliasz, a w 1950 Mira. Uczęszczali do żydowskiej szkoły im. Janusza Korczaka.
1964 był rokiem przeprowadzki do Łodzi. Jakub objął tam kierownictwo koła dramatycznego przy tamtejszym Towarzystwie Społeczno-Kulturalnym Żydów, a na życie zarabiał jako krawiec w spółdzielni rRozwój/ Farmediar1; Helena podjęła pracę jako buchalter (księgowa). Mira kontynuowała naukę w Liceum Ogólnokształcącym im. Pereca i w szkole muzycznej, a Eliasz w technikum zawodowym.

Szukanie miejsca na ziemi

W pamiętnym dla Żydów 1968 roku zdecydowali się na opuszczenie Polski. Trzeba odciąć się od swoich korzeni, zostawić wszystko, co do tej pory było ich domem. Jakub po kilku zawałach serca zdecydował mimo wszystko się na wyjazd do Izraela, jednak później po odnalezieniu w USA kuzyna Heleny, Mońka Keniga, postanowili wyjechać właśnie do niego.
Na dworcu Warszawa Wiedeńska żegnali ich przyjaciele. Paweł, kolega Eliasza, który przez ostatnie kilka lat był stałym bywalcem domu Lejbów. I drugi znajomy, pierwsza w życiu miłość Miry, z którym układała już plany na wspólną przyszłość. To wszystko trzeba było zostawić i rozstać się na czas, kiedy i oni zdecydują się na wyjazd. Pozostały tylko wspomnienia grupy bigbitowej, w której Mira była muzykiem klawiszowym. Grupa nawet dobrze rokowała na przyszłość, myśleli o poważnej karierze artystycznej. Reszta członków zespołu żyje dziś w USA, Izraelu i Szwecji, kontaktują się nawet przez Reunions.
Droga wiodła przez Wiedeń do Rzymu. Tu drogi rodziny rozeszły się. Po trzech miesiącach w wiecznym mieście Mira zdecydowała się jechać do Izraela. Reszta rodziny dalsze trzy miesiące czekała na amerykańską wizę. Później wyjechali do USA.

Ziemia obiecana

W Izraelu trafiła do kibucu Givat Brener. Trzy miesiące trwało życie kibucowe przeznaczone głównie na naukę języka. Plan dnia to 5 godzin nauki języka i 3 godziny pracy na plantacji winogron, pomarańczy, w kuchni. Do dziś okres ten miło przewija się we wspomnieniach.
Potem była Jerozolima i rok studiów przygotowawczych na tamtejszym uniwersytecie, potem studia na Uniwersytecie Ramat Aviv w Tel Avivie. Ukończony kierunek geodezji dał możliwość zdobycia później pracy w przedsiębiorstwie budowlanym Solel Bone przy wykonywaniu map. Tak było aż do czasu wizyty u rodziny w Stanach Zjednoczonych w 1976 roku.

Dom za oceanem

Po powtórnych odwiedzinach rodziców postanowiła zostać w Ameryce. Najpierw trzeba było nauczyć się języka angielskiego. Potem zmienić zawód i z geodety przekwalifikowała się na programistę komputerowego. Osiadła w Nowym Jorku.
W 1981 roku przyszedł czas na podjęcie życiowych decyzji. Wyszła za mąż za Yuri Ludeviga, muzyka z Rosji, który przez Izrael dostał się do USA. I zmuszony był również zmienić kwalifikacje na programistę komputerowego. Ukochanym efektem tego związku są 31-letni dziś syn Daniel i 28- letni Neal. W 1993 roku pożegnała ojca, a w 2002 matkę.
Dzisiaj Mira Lejb Ludevig, dumna ze swoich dzieci, oddaje się kolejnym pasjom życiowym. A są nimi malarstwo, ostatnio zaproszony byłem na jej wystawę w Nowym Jorku, i poszukiwanie straconego czasu, aby odnaleźć sens i historie życia pokoleń jej przodków z Polski.
Zbigniew Sołtysiński