To nie powinno się zdarzyć...?
Dodane przez puszczyk1 dnia Października 10 2011 21:31:45
To nie powinno się zdarzyć...?

Sześcioletni Szymonek w słoneczne choć chłodnawe niedzielne przedpołudnie wybrał się na spacer z ulubionym psiakiem na pobliski plac zabaw. Dopiero co mijali go ludzie spieszący do Kościoła. Wszyscy się uśmiechali i pies też, i jeszcze merdał ogonem. Już wracał i zaledwie kilkanaście kroków pozostało, kiedy pod sklepem w domu, w którym mieszkał stanął czarny samochód terenowy ,.. czarny i wielki. Na chwilę zebrała się wokół grupa podziwiających. Drobny zakup, krótka rozmowa i pewny siebie młody kierowca ruszył w sposób robiący wrażenie. Nagle skręcił w alejkę spacerową i tyle było go widać. Rozchodzących się rozmówców zaintrygował tylko skowyt psa, dochodzący z miejsca, gdzie zniknął samochód przed chwilą. Wyjrzeli więc za betonowy płot, zza którego dobiegał dźwięk. Tam w alejce za czarnym Fordem leżał mały Szymonek w kałuży krwi. Potem wydarzeń nikt już nie zapamiętał. Chłopczyk zmarł po przewiezieniu do szpitala. Kierowca zarzeka się, że tego nie chciał, bo jakże by mógł, choć przez niego Szymonek nie żyje.
Na drugi dzień w miejscu tragedii ludzie zapalili znicze. Przechodzący obok lokalny pijaczyna z płaczem powiedział: był taki malutki, mógł jeszcze żyć, muszę coś łyknąć.