Pod przyjazną maską
Dodane przez puszczyk1 dnia Lutego 23 2025 17:39:58
Pod przyjazną maską
Pod miłą powierzchownością czasami może kryć ktoś inny tak, jak doktor Jeckyll i mister Hyde. Rzadko kto z nas ujawnia swoje wnętrze i ukazuje prawdziwe oblicze, które czasami może przerazić.
Takim zaskoczeniem dla wielu mieszkańców Muensterberg potem Ziębice na Śląsku był na co dzień całkiem spokojny, cichy, przyjazny Karl Denke. Był może trochę zrzędliwy, ale nade wszystko przyjaźnie nastawionym do ludzi staruszkiem, samotnikiem. Lubił nosić wieńce na pogrzebach, proponował wędrowcom bez pieniędzy schronienie i nocleg we własnym domu. Taki obraz u sąsiadów miał Karl Denke do czasu, kiedy zagościł u niego Olivier Vinzens . Było to 21 grudnia 1924 r. Zastukał do domu przy Teichstrasse 10, gdzie został przyjaźnie powitany, a nawet zaproponowano mu nocleg i solone mięso jako posiłek. Vinzens został poproszony o drobną przysługę przez Denke, za którą miał nawet otrzymać 20 fenigów. Przysługa miała polegać na napisaniu listu. Denke wręczył Vinzensowi papier i ołówek. Treść „Adolf, ty gruby draniu” zastanowiła Vinzensa, więc odwrócił się do dyktującego z zapytaniem i zaważył wówczas podniesiony nad swoją głową kilof. Niedoszła ofiara zdąrzyła uniknąć ciosu, a kilof tylko zranił ją w głowę. Mimo urazu Vinzensowi udało się wyrwać kilof z rąk Denke i uciec z jego domu. Zaraz potem udał się na posterunek policji i zeznał, co go spotkało. Następnego dnia sędzia, który nie chciał uwierzyć w zeznanie Vinzensa, skazał go zresztą za włóczęgostwo, znalazł w gazecie artykuł na temat Friedricha Haarmana z Hanoweru oskarżonego o zamordowanie 24 chłopców i młodych mężczyzn. Po morderstwie rozczłonkowywał ofiary i pozbywał się ich, m.in. wrzucając części ciała do rzeki Leine. Proces Haaramanna zakończył się 18 grudnia wyrokiem śmierci, który wykonano 15 kwietnia 1925 r. Po przeczytaniu historii wampira z Hanoweru sędzia raz jeszcze przejrzał zeznania Oliviera i 22 grudnia nakazał aresztować Denkego. Tak się stało. Do przesłuchania jednak nie doszło. 23 grudnia podejrzany został znaleziony martwy w swojej celi. Powiesił się na długiej chustce. Zastanawiano się dlaczego Denke próbował uniknąć śledztwa, popełniając samobójstwo. Postanowiono przeszukać dom samobójcy. „W stodole Denkego znaleziono kilka garnków solonego mięsa, które eksperci medyczni uznali za ludzkie mięso" — donosił "Berliner Tageblatt". W domu odkryto zaś garnki z małymi kośćmi oraz kawałkami pieczonego mięsa, także pochodzenia ludzkiego. Szczegółowe badanie przerażających znalezisk szybko wykazało, że Denke nie tylko mordował swoje ofiary, ale także rozczłonkowywał je i gotował. Śledczy naliczyli łącznie w jego domu 420 zębów i 480 kości. Skóra zabitych została wykorzystana do produkcji sznurków, które Denke przetwarzał na kosze sprzedawane na targowiskach. Prowadził skrupulatną dokumentację każdego morderstwa. Zapisywał daty, nazwiska, wzrost i wagę swoich ofiar — w sumie było to 30 mężczyzn. Pierwszy zapis był datowany na 21 lutego 1903 r., a ostatnie miejsce było przygotowane dla Olivera. Rodzina uważała Denkego za upośledzonego umysłowo i leniwego. Po śmierci rodziców jako młody mężczyzna przeniósł się do Muensterbergu, gdzie był uważany za małomównego, ale przyjaznego samotnika. Ze względu na to, że celowo wybierał swoje ofiary spośród nieznanych w mieście włóczęgów, ich zniknięcie pozostawało praktycznie niezauważone. Dopiero gdy wyszło na jaw, do jakich przerażających zbrodni doszło przy Teichstrasse 10, nastroje w miasteczku uległy zmianie. Sąsiedzi nagle zaczęli donosić o dziwnej aktywności w nocy, głośnych westchnieniach i jękach, a także o tym, że Denke posługiwał się siekierami i piłami. Od czasu do czasu w okolicy zauważano kości i podroby, które nie mogły pochodzić od zwierząt. Psycholog Richard Herbertz stwierdził, że mężczyzna był psychopatą z regresywnymi obsesjami, które cofnęły go do wczesnego etapu rozwoju człowieka. Z kolei dla psychoanalityka i specjalisty nauk o seksualności Ernesta Bornemanna seryjny morderca był typem pożądliwego zabójcy, którego chęć rozczłonkowania swoich ofiar wykazywała charakter fetyszystyczny.
Na podstawie artykułu Floriana Starka.