Tak sobie siedzę i myślę
Dodane przez puszczyk1 dnia Lipca 14 2015 15:06:56
Tak sobie siedzę i myślę
Pruderia jest mimo wszystko częstym elementem ludzkich zachowań. Fałszywa skromność w oczach bliźniego, ba czasami bigoteria. A to wszystko chodzi mi po głowie w związku z tematem jaki mnie ostatnio zafrapował - nagość ludzka. Przeglądałem gdzieś, już nie pamiętam gdzie, album z aktami ludzkimi. Bez jakiegokolwiek podniecenia seksualnego podziwiałem piękno ludzkiego ciała, nie pociły mi się ręce. Widziałem kobiety, widziałem panów o pięknych ciałach, tak jak podziwiany kiedyś w Luwrze posąg Wenus z Milo, czy Apollo Belwederski z muzeum watykańskiego. Czy nie piękne? Jak greckie wazy, rzeźby zwierząt, jeśli oderwać by od nich jakikolwiek element seksualności. Zresztą podniecanie się rzeźbą, czy obrazkiem wydaje się być chore. Pięknym człowieka stworzył Bóg, ponoć na swój wzór i podobieństwo. Pomyśleć, że mamy kształty boskie. Chociaż abstrahując jednak, to pewnie, gdyby konie miały samoświadomość, to ich stworzyciel miałby postać konia. Tak już na przełomie V i VI wieku pne. twierdził Ksenofanes z Kolofonu, więc nie jestem pierwszy i nie ostatni, który dochodzi do tego wniosku. Nam jako istotom samoświadomym podobają się również konie i inne stworzenia, też przez tego samego twórcę ukształtowane. I pewnie koniom podobaliby się ludzie, gdyby potrafiły docenić piękno. Może potrafią? Jednak kontynuując główny wątek dojdziemy w pewnym miejscu do pytania, dlaczego tak bardzo wstydzimy się siebie, mimo że spod boskiego dłuta wyszliśmy. Dlaczego dzieło genialnego stwórcy ukrywamy pod stertami halek, krynolin, bielizny itd? Trudno może sobie wyobrazić, żeby ludzie chodzili na golasa po ulicach, ale czym jest ten strach przed nagością. Może niektórzy z nas czują się niedoskonali ze swoimi ciałami, bo w jakiś sposób odbiegają one od wzorca kulturowego jakim dała nam cywilizacja klasyczna. To jedno, ale z drugiej strony można się zastanowić nad wpływem wiary, która piętnuje grzeszne ciało, jako pole popisu dla szatana. Nagość kojarzy się w tym aspekcie z seksualizmem, a nagie ciało jest powodem do podniety seksualnej. Czy jednak jest tak w rzeczywistości? Jestem człowiekiem, bo jestem i nie wydaje mi się, aby akt kobiecy wzbudzał we mnie od razu pożądanie. To wszystko jest nieco bardziej skomplikowane, potrzebny jest jeszcze nastrój, odpowiednie nastawienie do drugiej istoty i wiele, wiele innych. Dobrze kiedy człowiek umie oddzielić swój seksualizm od wrażliwości na piękno. Podziwianie boskiego dzieła to jedno, a niekontrolowane reakcje zmysłowe to drugie. Zresztą nawet seks bez chwili refleksji nad jego istotą, jest tylko zwykłym spółkowaniem dla osiągnięcia przyjemności. Nie powinno się zapominać o zjednoczeniu dwóch istot w tak bliskim kontakcie i wzajemnym dawaniu sobie przyjemności, obopólnym zaufaniu. To coś więcej niż podstawowy zestaw ruchów. Jest przecież też i to czemu on służy, a mianowicie kontynuacji dzieła stworzenia, bo akt płciowy służy zainicjowania kolejnego życia. I z tego też względu jest przeżyciem nietuzinkowym i warto mieć tego świadomość. Ale jeszcze o nagości. Czasami zdarza się oglądać materiały, które aż epatują seksualizmem, bielizna, rozmaite dodatkowe gadżety. To jest, moim zdaniem, pewna profanacja piękna. Tani chwyt, aby rozbudzić zmysły. Niestety wielu z nas daje się złapać w tę pułapkę.
Reasumując nie powinniśmy wstydzić się nagości, bo piękne jest i doskonałe jest nasze ciało w boskim zamyśle. Powinniśmy zaś umieć panować nad swoimi zmysłami i świadomie odbierać boski przekaz w naszej cielesności i seksualności. Skromność w tym wypadku jest dodatkowym pięknym elementem całej tej skomplikowanej układanki, ale fałszywa skromność burzy tylko wszystko. Postrzegajmy się więc takimi, jakimi jesteśmy w bożym zamyśle, albo takimi, jakimi ukształtowała nas natura.