Smutne konsekwencje politykowania
Dodane przez puszczyk1 dnia Maja 13 2015 23:46:31
Smutne konsekwencje politykowania

Rozpolitykowało się te nasze społeczeństwo i w większości wypadków ludzie posiadają jakieś polityczne sympatie. Najczęściej jest to antypatia do aktualnie rządzącego ugrupowania, które w oczach przeciętnego obywatela nie spełnia oczekiwań społecznych, a szczególnie nie wypełnia przedwyborczych obietnic, które były wabiem dla wyborców. Wiadomo, że nie każdemu można dogodzić, a obietnice wyborcze są w większości pobożnymi życzeniami, które w praktyce trudno zrealizować, bo w końcu rządzenie w kraju demokratycznym to działalność kolegialna i aby przeforsować jakiś projekt, trzeba znaleźć wystarczające poparcie. O to ostatnie w Polsce nie jest łatwo, bo jak wiadomo, gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania. Wracając jednak do społeczeństwa, czyli rządzonych można zauważyć wyraźny podział na popierających różne opcje polityczne. Na mapie Polski przedstawiającej wyniki I tury wyborów prezydenckich widać wyraźnie podział na część zachodnią, gdzie wygrał kandydat popierany przez PO i część wschodnią głosującą na kandydata wspieranego przez PiS, a linią graniczną między nimi jest rzeka Wisła. Czyli zaistniał w kraju podział na regiony polityczne. Ale w każdej, najmniejszej nawet jednostce administracyjnej można spotkać sympatyków rozmaitych opcji politycznych mniej lub bardziej w tę politykę zaangażowanych. Przypina się im wtedy etykiety, ten PiSowiec, ten PeOwiec, a ktoś jeszcze inny. Z własnej praktyki wiem, że już na starcie, kiedy spotkają się przedstawiciele dwóch przeciwnych sobie ugrupowań, od razu widać rezerwę i postawę raczej wojowniczą niż spolegliwą. To przechodzi na pozostałą część społeczeństwa, która wykazuje choć minimalne zainteresowanie tym, co się w kraju dzieje. Oczywiście są obywatele zupełnie nie interesujący się tymi sprawami. Ale gro społeczeństwa, może za wyjątkiem dzieci, ma jakieś orientacje. I tak podzieliła nam się Polska na PiSowską i PeOwską, teraz może jeszcze na Kukizowską, a podział ten jak wiadomo pochodzi z samej góry elit politycznych kraju. Naiwnością będzie postawienie pytania, czy politycy nie powinni brać pod uwagę wpływu ich ciągłych waśni na społeczeństwo? Przecież naczelnym hasłem każdego ugrupowania jest dobro kraju, któremu antagonizacja społeczeństwa z pewnością nie służy. Czy tylko jest możliwe możliwe porzucenie politycznych szabelek i zakasanie rękawów przy budowie wspólnego gmachu silnego państwa?