13 grudnia
Dodane przez puszczyk1 dnia Grudnia 13 2014 14:12:55
13 grudnia
Dziś, w rocznicę grudnia 1981 roku odbywa się w Warszawie marsz demonstracyjny zorganizowany przez PiS. I nie jest to marsz, który miałby uczcić ofiary stanu wojennego, ale zwykła propagandowy happening, który korzystając z okazji rocznicy, ma na celu pranie mózgów Polaków. A efekt tego może być tylko jeden w postaci jeszcze większych waśni między nami i eskalacji wojenki polsko-polskiej. A hasła rzucane w trakcie nie dotyczą sensu stricto stanu wojennego, a mają uderzać w aktualnie sprawującą władzę Platformę Obywatelską. To w gruncie rzeczy sianie nienawiści.
A ja 13 grudnia 1981 roku byłem już uczniem liceum ogólnokształcącego w Aleksandrowie Kujawskim. I mimo że, miałem jeszcze prawo do beztroskiego życia, to martwiła mnie sytuacja w Polsce. Nie mogłem wtedy zrozumieć dlaczego nad interes kraju przedkłada się partykularne cele grup posługujących się związkami zawodowymi. Bo to był ogólny protest robotniczy, na którego fali płynęło działanie polityczne mające na celu obalenie aktualnej władzy. A mnie uczono jeszcze w szkole podstawowej, że "Ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek" Z drugiej strony wiedziałem już wtedy o Katyniu, sam rozpowszechniałem ulotki o tym. Do głowy młodego człowieka dochodziło już, że ten sojusz polsko-radziecki jest jakiś jednostronny. A o co chodziło strajkującym robotnikom? Sprawa narodowa była jednak tylko tłem, a im chodziło o poprawę swojego bytu, bo z całą pewnością można stwierdzić, że kryzys gospodarki socjalistycznej dał się mocno we znaki.
I przyszedł ten 13 grudnia 1981 roku. Pamiętam generała Jaruzelskiego w przemówieniu telewizyjnym tłumaczącego powody wprowadzenia stanu wojennego. Brzmiało to trochę jak horror. Po tym zabrzmiał hymn polski, a ja stanąłem wyprostowany, bo tak było trzeba. Może to tylko forma młodzieńczej egzaltacji. Potem były zimowe wakacje, nie trzeba było iść do szkoły. Ale też niepokojące wieści o internowaniach i ofiarach w kopalni "Wujek". Dla mnie był to moment uspokojenia po miesiącach zamartwiania się losami kraju. Pomyślałem, że wreszcie ktoś uspokoił ten polski rozgardiasz.
A ludzie mówili jeszcze przed wprowadzeniem stanu wojennego, że jak tak dalej będzie, to Ruski wkroczą do Polski z bratnią pomocą, tak jak zrobili to kiedyś na Węgrzech i Czechosłowacji. Myślę, że Rosjanie nie musieli tu wkraczać, bo stacjonowało ich w Polsce prawie ćwierć miliona. To wystarczyłoby dla pacyfikacji, a reszty dokonałyby więzienia i zesłania, tudzież pewnie masowe groby. I mielibyśmy jeszcze jeden powód do rozpamiętywania martyrologii narodu.
To, co uczynił gen. Jaruzelski można porównać do zamachu stanu. On na czele WRON przejął rządy w Polsce. A jako zaufany człowiek Moskwy, jak pisze Norman Davies, uchronił Armię Czerwoną przed bardzo nieprzyjemnym zadaniem. Byłaby to interwencja w Polsce. Ścisnął mocną ręką "Solidarność", stłamsił demokrację, a jednocześnie zapobiegł anarchii. Ale co najważniejsze zahamował perspektywę zemsty na Polsce, do czego parli moskiewscy doktrynerzy.
Ale nie wszystko to, co uczynił Jaruzelski jest typowe dla przewrotów wojskowych. Jak pisze Davies represje miały charakter bardzo wybiórczy, nie było terroru społecznego na szeroką skalę, z jakim można się było spotkać na Węgrzech w 1956, ani też czystek takich jak w Czechosłowacji w 1968. Nie było też masowych deportacji, czego można było się spodziewać po ewentualnej rosyjskiej interwencji. Wszystko zostało sprawą polską, oczywiście nie bez wskazówek z Moskwy. Reżim Jaruzelskiego okazał się dziwnie powściągliwy i jak na sowieckie standardy, niewiarygodnie wyważony. W czasie stanu wojennego pozostało w Warszawie wielu zachodnich dziennikarzy.
Po wielu latach można już pokusić się o obiektywną oceną wydarzeń z 13 grudnia 1981 roku i roli Wojciecha Jaruzelskiego. Czyżby był oddanym sprawie polskiej Polakiem, przebranym w skórę człowieka Moskwy? Godna podziwu umiejętność lawirowania między tak skrajnymi w swoich zapędach siłami. Na wszystko trzeba patrzeć w kontekście dziejowym. Do czego doprowadziłaby eskalacja sytuacji w Polsce? Czy ruch Jaruzelskiego nie był jedynym ratunkiem? Bo na pomocy z Zachodu zawiedliśmy się nie raz.