Polityczna głupota
Dodane przez puszczyk1 dnia Listopada 22 2014 21:02:25
Polityczna głupota
Kiedy tak czasami przychodzi mi prowadzić dyskusje historyczne w temacie naszych powstań narodowych, to nie mogę zrozumieć szerzących się ostatnio tendencji w kierunku krytyki sensu tych wydarzeń i nazywanie ich głupimi zrywami gorących głów. Tak od powstania listopadowego, poprzez styczniowe aż po wielkopolskie. Wiadomo, że powstania te nie miały wielkich szans powodzenia, ale czy ich uczestników można teraz piętnować za to, co uczynili? I odcinać się od nich? Zrywy niepodległościowe traktuje się w tych dyskusjach jako ujmę dla naszej nacji. Ale warto w tym miejscu zapytać, jaka byłaby dziś Polska, o ile w ogóle by była, gdyby nie te próby odzyskania wolnego bytu poprzez walkę zbrojną? Czy przez 123 lata niewoli, akcje wynaradawiania Polacy zdołaliby zachować swojego ducha narodowego? Myślę, że powstania, choć w większości nieudane ( wielkopolskie), wzmocniły jeszcze poczucie odrębności a jednocześnie doprowadziły do poczucia narodowej wspólnoty. Tak, że nie można sobie pozwolić na totalną krytykę powstań jako szaleńczego zrywu młodych głów, trzeba też docenić drugą stronę tych wydarzeń. Myślę, że nie wszystkie z tych powstań nie były pozbawione szans powodzenia. Patrzymy na ten problem z dzisiejszej perspektywy, ale realia tamtych czasów były jednak inne. Ostanie nasze powstanie, warszawskie, mogło zakończyć się powodzeniem, gdyby doczekało się sojuszniczego wsparcia ze strony Armii Czerwonej. A ta stała u wrót Warszawy i obserwowała bezczynnie tragedię powstańców, choć sami Rosjanie nawoływali do powstania. Przeważyła polityka i Stalin pozostawił Niemcom pacyfikację sił, które mogłyby być dla niego niewygodne w przyszłej Polsce.
Dziwi i nieco zatrważa dzisiejsza postawa nowomyślących Polaków, którzy spokojne deprecjonują czyny powstańcze. Czym jest dziś takie stawianie sprawy? Przynajmniej sprzeniewierzeniem tradycji narodowej, jeśli nie polityczną głupotą, kiedy warunki geopolityczne wokół nas tak bardzo nie zmieniły od XIX czy XX wieku. A historia lubi się powtarzać.