Przypowieść filozoficzna
Dodane przez puszczyk1 dnia Marca 04 2013 22:05:25
Przypowieść filozoficzna

Była późna zima, bo do wiosny brakowało jeszcze kilku tygodni. Słońce operowało już mocno, śniegi stopniały, a uliczne błota zamieniały się w suchą skorupę. Czuć było
w powietrzu, że wiosna tuż tuż. Gdzieniegdzie słychać było już ptaki, a przed sklepem pojawiali się gromadnie już starzy bywalcy. To ostateczny znak, że wiosna się zbliża.
Tego dnia był tam tylko jeden. Proponował przechodniom kurę, która mu się w jakiś sposób pojawiła w zagrodzie. Nie ma co, uczciwy jest, co nie jego, to nie bierze. Nikt jednak nie skorzystał z oferty, bo nie wiadomo, czy to żart, czy podstęp. Zasmucony obrotem spraw poprawił sobie humor jednym piwem, jednym po drugim. Zaczął myśleć i to chyba bardzo intensywnie. Co chwila miotały nim antagonistyczne refleksje, co wyrażało się w drganiach i wstrząsach całego ciała. Po kilku chwilach wszystko ucichło, nastał spokój. Człowiek wstał i z impetem wpadł do sklepu. Następne piwo - zakrzyknął, a stojącemu przy ladzie klientowi, wskazując palcem między oczy filozoficznie objaśnił: bo kto się jako gówno urodził, ten jako gówno umrze i odszedł
z następną butelką. To on tak o sobie - zapytał klient sprzedawcę. Wrażliwy jest - ten odpowiedział.