Gdy ideał sięga bruku
Dodane przez puszczyk1 dnia Listopada 04 2012 08:13:24
Gdy ideał sięga bruku
Antek filozofem nie był, ani w Aleksandrowie Kujawskim nie mieszkał, bo i po co. Tam nie ma miejsca dla filozofów, ani innych wolnych myślicieli. Filozof tam, to coś w rodzaju miejscowego głupka. Lepszy już jest prostak przy kasie, albo na stołku, bo ma. A jak się ma, to znaczy, że jest się królem życia i trzeba pokłon mu bić. Nie każdy ten, który ma, czymś więcej niż stanem posiadania może się tylko pochwalić, ale wystarczy tu mieć, aby być.
Ale szacunek dla zasad moralnych zawsze trzeba mieć, to główna zasada Antka. Bo nie wolno kraść, dawać fałszywego świadectwa ani czynić bliźniemu innych szkód fizycznych, czy to mentalnych. Całkiem uczciwym przez to człowiekiem był. Doczekał się nawet poklasku dla swojej postawy. I niejeden mecenas i doktor, nie mówiąc już o sklepikarzu Heńku i całym tłumie innych porwanych zachwytem. Antkowi jakoś tak za forsą nigdy się nie tęskniło, ot dobrze kiedy jest, ale są rzeczy ważniejsze, bo w końcu trzeba mieć świadomość tego że się żyje. Nie wystarczy tylko przerabiać pożywienia na ..odpad i robić dzieci - myślał Antek.
Przez swoje nastawienie do życia wpadał często w spory z tymi, którym wydawało się, że świat już do nich należy, choć nie wykupili sobie praw do władania. Nie zawsze w tych sporach wygrywał, bo prawda praktyczna, zależy od potrzeb silniejszych. Wystarczy tylko mieć moc kreowania prawdy ustami prawników i piórem dziennikarzy. A przegrał Antek nie raz, kiedyś nawet sromotnie mimo racji, wtedy doktor zmienił poglądy, mecenas zdegradował Antka do rangi chama, z którym nie powinien się zadawać, a Heniek niezdolny do patrzenia w oczy już nigdy nie miał dla niego czasu.
Rozszerzona zawartość newsa